To przecież żenada...
Ostatnio prasa z „Super-Expressem” na czele rozpisywała się o tym, że Sejm „przyznał emerytom podwyżki”. Oczywiście było to poprzedzone dyskusją, czy emeryci mają za mało, czy za dużo i co się komu „należy”. A ludzie „powinni” (lub nie) odjąć sobie od ust i dać emerytom.
Ten żenujący spektakl odbywa się co roku. Przyczyną jest system, w jakim żyjemy.
W normalnym kraju ogromna większość ludzi nie chce karmić swoimi pieniędzmi urzędników i akwizytorów jakiegoś ZUSu i sama sobie odkłada na starość. Ale są hazardziści, chcący wziąć udział w loterii pod nazwa „emerytura”. Loteria polega na tym, że kupuję bilet na loterię (bilet drogi, więc na raty zwane „składką emerytalną”). A potem, jeśli nie dożyję 65 roku (różne loterie mogą ten wiek różnie określać!!) - to pech: przegrałem i tracę pieniądze; a jeśli dożyłem – to (na raty...) odbieram wygraną; tym wyższą, im dłużej będę żył. Oczywiście wysokość wygranej i wysokość składek jest z góry ustalona z uwzględnieniem inflacji/deflacji.
Całkiem fajna loteria. Pod warunkiem, że kupowanie biletu nie jest obowiązkowe...
W krajach nienormalnych, czyli socjalistycznych, udział w tym hazardzie jest obowiązkowy. Jednak wiek emerytalny, wysokość składki i wysokość emerytury jest z góry ustalona.
Niestety: kilkanaście lat temu Sąd Najwyższy zrobił z Polski kraj nie tylko socjalistyczny, ale i nieprzyzwoity: ogłosił, że nie ma związku między wysokością składki a wysokością emerytury!!! Od tej pory Władzuchna może podnieść wiek emerytalny albo obniżyć, podnieść składkę albo obniżyć; i wypłacać emeryturę w takiej wysokości, w jakiej jej się to podoba!!
Stąd właśnie NIEUSTANNA dyskusja: ile tym emerytom płacić?
Wyobraźcie sobie Toto-Lotka, w którym PO LOSOWANIU Sejm ustalałby, czy by nie zabrać tym, co skreślili „szóstkę”, a dodać tym, co skreślili „czwórkę”? A może w tym tygodniu dopłacić z budżetu do wygranych – a w innym: by zabrać z puli i dodać na walkę z powodzią?!?
A tak właśnie wygląda obecnie system emerytalny...
Emerytom jest głupio tłumaczyć, że potrzebują na kiełbasę, gdy kraj potrzebuje na, załóżmy, czołgi „Abramsa”. Emeryci powinni żyć jak w kraju przyzwoitym: płacić ile się należy i otrzymywać, tyle, ile się należy. A należy się tyle, ile było 40 lat wcześniej umówione! Plus-minus inflacja/deflacja.
Jednak wtedy politycy nie mogliby „walczyć o głosy” emerytów obiecując im podwyżki (kosztem, oczywiście, czyimś...). A teraz zamiast przyzwoitości mamy system korupcji: dacie łapówkę w postaci głosu w wyborach a my się Wam odwdzięczymy w gotóweczce...Żenada!!