Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Łyżka dziegciu [FELIETON]

2018-11-14 10:18

Jednym z najbardziej przygnębiających obrazów warszawskiego Marszu Niepodległości był widok polskich żołnierzy ochraniających włoskich faszystów spod znaku Forza Nuova. To ci sami, którzy niedawno zorganizowali manifestację na cześć Mussoliniego, przypominając rocznicę faszystowskiego puczu z 1922 r.

Lider tego ugrupowania uważa, że dla historii Włoch faszyzm był wspaniałym epizodem, że należy walczyć ze „wszechobecnymi siłami żydostwa” i nie ma nic przeciwko temu, aby określać go neofaszystą. Nasi narodowcy nazywają swoich włoskich kolegów przyjaciółmi i chwalą się bliską z nimi współpracą. Obrazki łopocących flag w innych kolorach niż biel i czerwień oraz symboli przeniesionych wprost z brunatnej historii Europy poszły w świat i na nic zdają się utyskiwania, że to tylko nic nieznaczący margines. W Polsce dobrze znane jest przysłowie o łyżce dziegciu mogącej zepsuć beczkę miodu i po raz kolejny dowiodło ono swojej słuszności.

W chwili, kiedy polscy narodowcy i ich zagraniczni koledzy rozwijali swoje sztandary i szykowali się do marszu, w Paryżu prezydent Macron mówił o nacjonalizmie, który jest zdradą patriotyzmu, oraz starych demonach gotowych znowu szerzyć chaos i śmierć. Francuski polityk przemawiał w obecności 70 przywódców z całego świata świętujących setną rocznicę zakończenia I wojny światowej. W tym doborowym gronie nie było przedstawicieli Polski. Kiedy padały słowa o potrzebie konsolidacji
przeciwko narastającemu nacjonalizmowi, polskie władze uczestniczyły w marszu, mając nacjonalistów za plecami. To druga łyżka dziegciu w biało-czerwonej beczce, gdzie przykry smak zepsutego miodu długo pozostanie w pamięci.

Jest i trzecia beczka związana z negocjacjami oficjalnych władz z narodowcami. Po raz pierwszy zdarzyło się, że uzgadniali oni warunki wspólnego marszu ze stroną rządową. W ten sposób obydwie strony znalazły się politycznie tak blisko jak nigdy dotąd. Politycy, którzy odwołują się do Józefa Piłsudskiego i Lecha Kaczyńskiego, zachowali się zupełnie inaczej niż ich wybitne autorytety. Za czasów Piłsudskiego narodowcy zostali zdelegalizowani, a Kaczyński nie krył swojej niechęci do endecji. Połączenie tego, co stało się w Warszawie, z nieobecnością polskich przedstawicieli w stolicy Francji wyznacza nową sytuację, w której polityczna marginalizacja naszego kraju wyraźnie przyspieszy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają