Polscy archeolodzy, którzy w 2011 roku przeczesywali pięciohektarowy teren w poszukiwaniu "dołów śmierci" natknęli się na jamę ze szczątkami 230 osób. Najwięcej było dzieci od roku do 6 roku życia, ale też takie 3-4 miesięczne – opisywali miejsce kaźni. Czaszki rozłożone i przerośnięte przez korzenie, części twarzowe nie zachowały się. Dobrze zachowane włosy, dziewczęce warkoczyki, a u tych młodszych dziewczynek, te małe koraliki. Warkocze wszystkie blond, dziecięce, dzieci z reguły mają blond włoski, grzebyczek wpięty we włosy, guziczek w kształcie kwiatka, medaliki dziecięce. Nigdy w swojej pracy przy ekshumacji nie spotkałem się z taką liczbą szczątków dziecięcych – opowiadał wstrząśnięty archeolog.
Szuchewycz został pośmiertnie nagrodzony tytułem Bohatera Ukrainy przez prezydenta Juszczenkę. Ma swoje pomniki i ulice. Podobnie inni ludobójcy i zbrodniarze. W Łucku, w którym prezydent Duda modlił się w intencji ofiar Rzezi Wołyńskiej honorowym obywatelem jest Stepan Bandera, a jedna z głównych ulic nosi nazwę Bohaterów UPA.
Wieniec od prezydenta na miejscu masowych mordów na Polakach może wskazywać, że wreszcie władze przestają mieć złudzenia. Mimo tysięcy bezimiennych grobów państwo ukraińskie jest coraz dalej od prawdy. Nie tylko nie osądza zbrodni UPA i OUN, ale z ich dziedzictwa tworzy podstawę państwowego kultu. Nie może być dobrych relacji z sąsiadem, który nie uznaje skali i charakteru dokonanych zbrodni oraz sabotuje upamiętnienie i identyfikację ofiar. Dla autorów takich praktyk polska polityka powinna być zamknięta.