Wiekopomne zwycięstwo w sprawie KPO
Radziłbym się państwu zainteresować tym, co dzieje się wokół KPO. Dzieją się bowiem rzeczy porażające.
Jak wiadomo, rząd wszedł w bliską relację z Komisją Europejską i po wielu miesiącach wygłaszania buńczucznych oświadczeń o tym, że Unia nam tu nie będzie podskakiwała i dyktowała, jak się mamy rządzić, pozwolił sobie podyktować w zasadzie co do słowa kształt ustawy, mającej zmieniać wymiar sprawiedliwości. Ten dyktat, zawierający zresztą możliwość wzajemnego podważania swojego statusu przez sędziów (tak zwany test niezawisłości, tyle że po nowemu), zaakceptował nowy minister ds. europejskich, pan Szynkowski vel Sęk, który zastąpił ministra Konrada Szymańskiego dlatego, że ten ostatni był podobno zbyt uległy.
Wszystko to dzieje się zaś z jednego zasadniczego powodu: rząd, rozrzucając przez kilka lat pieniądze na prawo i lewo, zadłużył Polskę tak dramatycznie, że bez pieniędzy z KPO nasz system finansowy może się zawalić. To nie jest przenośnia: ekonomiści zaczynają ostrzegać przed niewypłacalnością państwa. Wisienką na torcie jest zaś to, że co prawda pieniędzy z KPO nie dostaliśmy, ale za to już musimy ten wspólny dług spłacać.
A proszę nie zapominać, że na liście naszych kamieni milowych i warunków jest blisko 300 punktów. Te dotyczące wymiaru sprawiedliwości to tylko trzy spośród nich. Wśród pozostałych są m.in. te dotyczące dodatkowego opodatkowania samochodów spalinowych czy opłat na drogach ekspresowych, a także zmian w regulaminie Sejmu. Próżno szukać wyjaśnień odpowiadającego za KPO Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej w sprawie stanu realizacji punktów z uzgodnionej (zresztą w całkowitej tajemnicy przed opinią publiczną) listy kamieni milowych i warunków. Zadałem takie pytanie ministerstwu 6 grudnia. Na odpowiedź czekam nadal (zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej urzędnicy mają na to dwa tygodnie).
Ujmując rzecz najlapidarniej jak się da: rząd wydawał nieprawdopodobne ilości pieniędzy, jakby jutra miało nie być. Jutro jednak nadeszło i okazało się, że nadeszło w momencie, kiedy potrzebujemy olbrzymiej kasy na zbrojenia. KPO nie jest nam nawet potrzebne jako zastrzyk finansowy, bo tu nam niewiele pomoże, ale jako certyfikat dla rynków finansowych, że mogą nas nadal kredytować. I w imię zaciągania tego kredytu jesteśmy gotowi przystać na rozwiązanie wprost podyktowane przez Komisję Europejską.
Proszę teraz zwrócić uwagę, jak będą tę sytuację uzasadniać różni rządowi klakierzy. Nagle okaże się, że deklaracje sprzed zaledwie trzech miesięcy o położeniu ognia zaporowego na Brukselę są funta kłaków niewarte, natomiast to, co się wydarzyło, jest świadectwem niezmiernej mądrości władzy. „Trybuna Ludu” mogłaby się uczyć.
Źródło: "Rządowi klakierzy". Kogo miał na myśli Warzecha?