Dla 11-latka miała być to normalna zabawa. Chłopiec wyszedł na podwórko, aby się pobawić, nagle upadł i zranił się w łokieć. Rodzice 11-latka nie zlekceważyli sprawy - przemyli ranę, a potem ją zdezynfekowali. Po tygodniu sytuacja jednak się nie poprawiła - rana dalej była nabrzmiała, a pod skórą chłopca zaczęła gromadzić się ropa. Wtedy opiekunowie dziecka nie zamierzali już czekać i zawieźli chłopca do lekarza. To co odkrył Albert Khait, może przerazić - okazało się, że w ranie chłopca "zadomowił" się... ślimak. Pediatrze szybko udało się usunąć nieproszonego gościa z ciała chłopca i podać leki 11-latkowi. Nastolatek szybko wyzdrowiał, niestety tydzień po zabiegu lekarze stwierdzili, że żyjątko, które zamieszkało w ranie chłopca, jest martwe. 11-latek był bardzo zasmucony.
- Był podekscytowany tym niezwykłym odkryciem i oczekiwał, że uda mu się zatrzymać ślimaka, by podzielić się całą historią z rodziną i przyjaciółmi - wyznał lekarz.