front zachodni 1939 Sitzkrieg

i

Autor: Wikipedia Myśmy się bili, a sojusznicy prowadzili tzw. sitzkrieg - wojnę na siedząco...

12 IX 1939 r. nasi sojusznicy ostatecznie wydali Polskę na pastwę III Rzeszy

2021-09-12 12:01

Od 3 dni trwała polska kontrofensywa nad Bzurą. Bitwa wtedy nie wydawała się przegraną. Liczyliśmy, że Francja i Wielka Brytania dotrzymają zobowiązań sojuszniczych. Rząd II RP nie wiedział, że sojusznikom znane jest tajne porozumienie niemiecko-sowieckie o podziale Polski. 12 września we Francji, w miejscowości Abbeville premierzy obu mocarstw uzgodnili, że nie będą otwierali frontu zachodniego. O tym też wówczas nasz rząd nie wiedział.

– Zdecydowano tam, że taka ofensywa byłaby podjęta, najszybciej, w 1940 r. To była nielojalność, zwłaszcza francuskiego sojusznika, który na mocy traktatu był zobowiązany do ruszenia na Niemcy całością sowich sił w 15. dniu od wypowiedzenia wojny… Ten traktat stanowił, że po agresji Niemiec nie sprowokowanej przez Polskę, Francja najpóźniej w trzecim dniu po agresji wypowie wojnę. Trwają dyskusje nad tym, czy Francja miała uderzyć 15. dnia od wypowiedzenia wojny, czy od niemieckiej agresji. To ma istotne znaczenie – mówił nam prof. Tomasz Nałęcz. Konferencja w Abbeville i decyzje tam podjęte nie były czymś nowym, czymś, co miało swoją genezę w ocenie sytuacji wojennej w Polsce. Mówił nam o tym prof. Grzegorz Kucharczyk z Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami Instytutu Pileckiego: – Dlaczego nasi sojusznicy milczeli? Dlatego, że oni wiosną i latem, podczas narad sztabowców francuskich i brytyjskich, bez udziału polskich oficerów, podjęli wspólną decyzję o tym, że w tzw. I fazie wojny nie będą w stanie przyjść nam z realną pomocą. Takie milczenie, z ich punktu widzenia, było logiczne...

Suma tych wszystkich zdarzeń przesądziła o tym, że w Abbeville postawiono sobie, używając języka kolokwialnego, odpuścić sobie Polskę. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że od pierwszego dnia agresji Niemiec, Polska stała na straconej pozycji. Nie mogła sama oprzeć się napaści. Przeciwnik górował nad nami pod każdym względem, tak militarnym, jak i gospodarczym.

Polityka zachodnich sojuszników zemściła się na nich samych. Jej wypadkową była klęska Francji, choć potencjał francusko-brytyjski przewyższał niemiecki. W 1939 r. Francja mogła wystawić do walki 5 mln. żołnierzy, 2,6 tys. czołgów, 2,8 tys. samolotów. Do tego trzeba dodać znacznie mniejszy, ale również liczący się w sumarycznych zestawieniach, potencjał brytyjski. Pamiętać trzeba, że gdy alianci „odpuścili sobie Polskę”, zdecydowana większość sił III Rzeszy była zaangażowana w wojnę z Polską. Na zachodniej granicy Niemiec prawie nie było jednostek pancernych, przewaga lotnictwa alianckiego nad Luftwaffe stacjonującym na zachodzie była dwukrotna. Dlaczego więc, mimo takich atutów, mocarstwa zachodnie ograniczyło się tylko (albo aż) do wypowiedzenia wojny III Rzeszy, ograniczając de facto działania militarne do wymiarów symbolicznych? Wynikać to mogło z kilku przyczyn.

Po pierwsze: wywiady zachodnie przeszacowały potencjał wojskowy Niemiec. Drugi raz zdarzyło się to w bitwie o Anglię, kiedy to Brytyjczycy zakładali, że Luftwaffe ma dwa razy więcej samolotów niż miała w rzeczywistości, stąd też kasandryczne wyliczenia, że wskutek bombardowań Londynu mogą zginąć setki tysięcy ludzi. Po drugie: inicjatywa należała do Francji. A tam panował polityczny paraliż, potęgowany przez lewicę. Symbolem tego był ukuty slogan: Dlaczego musimy umierać za Gdańsk? (Pourquoi mourir pour Dantzig?). Powstał on nie we wrześniu, ale w maju roku 1939! Krótkowzroczny pacyfizm, błędy w ocenie sytuacji polityczno-militarnej, sprawiły, że II wojna światowa nie zakończyła się w 1939 r. lub góra w roku 1940. Stał się on, nie tylko w oczach Polaków, synonimem zdrady. Chyba wstydzą się tego i Francuzi, skoro w paryskim Muzeum Armii w Pałacu Inwalidów (w tym ostatnim pochowany jest Napoleon Bonaparte) o wrześniu 1939 r. jest tyle… co kot napłakał.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają