13-latka atakowała scyzorykiem nauczycielki i koleżanki. Policjantom powiedziała, że chciała w ten sposób trafić do mediów i zostać celebrytką
Szkolne masakry to niestety temat regularnie pojawiający się w mediach, są to zwłaszcza informacje ze Stanów Zjednoczonych. Sprawcami takich zajść, przeważnie strzelanin, są zazwyczaj uczniowie lub byli uczniowie czujący frustrację i chęć zemsty. Zdarzenia, które rozegrały się w kwietniu tego roku w Wielkiej Brytanii, miały jeszcze inne, wyjątkowo szokujące tło. Teraz ruszył proces i ujawniono, co nieletnia sprawczyni krwawych czynów spokojnie wyznała policji i sądowi. Co dokładnie zrobiła? Pod koniec kwietnia tego roku 13-latka wzięła do swojej szkoły Ysgol Dyffryn Aman w Ammanford scyzoryk ojca. Jak pokazało nagranie monitoringu, dziewczyna zaczęła chodzić po korytarzach na przerwie i atakować ludzi. Rzuciła się na dwie nauczycielki, potem na jedną z uczennic. Fiona Elias i Liz Hopkin trafiły do szpitala, tę drugą kobietę trzeba było tam transportować śmigłowcem ratunkowym z powodu poważniejszych obrażeń, n.in. klatki piersiowej. Z kolei zaatakowana nastolatka została ranna w rękę. Sprawczynię poskromił bohaterski nauczyciel, przekonując ją, by oddała scyzoryk. Potem dziewczyna została zatrzymana przez policję. Ranne osoby przeżyły.
"Teraz wiele osób mnie obserwuje. Wcześniej czy później, jestem tego w 90 proc. pewna, że to będzie w wiadomościach"
Czemu zrobiła coś tak strasznego? Przeszukanie jej książek i zeszytów ujawniło, że fantazjowała na temat zabijania i typowała sobie już wcześniej osoby, którym chce zrobić krzywdę. O jednej z nauczycielek pisała, że ma "twarz jak żaba". „Chcę robić coś, czego ludzie nie powinni” - napisała w jednym z zeszytów 13-latka. Przy nazwisku uczennicy, którą zaatakowała, wypisywała słowa "palić", "śmierć", "utopić". Wyznawała, że chce zabijać innych i zrobić krzywdę także samej sobie. Policjantom powiedziała: "Ups, dźgnęłam ją", tak jakby chodziło o wypuszczenie niechcący z rąk jakiegoś przedmiotu. Pytana o motyw swoich czynów, odrzekła: "To jeden ze sposobów na zostanie celebrytką. Teraz wiele osób mnie obserwuje. Wcześniej czy później, jestem tego w 90 proc. pewna, że to będzie w wiadomościach". Proces trwa.