Trudno im się dziwić, bo to już kolejny rok, gdy tradycyjny szwedzki kozioł staje się przedmiotem ataków. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, figura pojawia się na placu w Gaevle co roku, od 1966, bardzo rzadko jednak udaje się jej dotrwać do świąt Bożego Narodzenia. W 2016 roku również została podpalona - zaledwie parę godzin po jej odsłonięciu. Zdarzało się już, że kozła próbowano rozjeżdżać samochodem, a nawet porwać helikopterem. Od kilku lat jest obserwowany przez monitoring. Jak widać jednak, na niewiele się to zdaje, bo w tym roku znów rzeźba została zniszczona. W nocy z czwartku na piątek (16/17 grudnia) kozioł zajął się ogniem. Spłonął dosłownie w kilka minut, na placu został po nim tylko stelaż. Rebecca Steiner, przedstawicielka komitetu budowy figury jest wstrząśnięta. "Czuję się przytłoczona tym, co widzę" - powiedziała.
NIE PRZEGAP! Silikonowe siostry chcą zajść w CIĄŻĘ. W tym samym czasie i z tym samym partnerem!
Policja zatrzymała domniemanego podpalacza. 40-letni mężczyzna został zauważony w pobliżu kozła na krótko po tym, jak rzeźba stanęła w płomieniach. Służbom tłumaczył, że to nie on, że nawet nie ma przy sobie zapalniczki. Jego ręce były jednak ubrudzone sadzą.
CZYTAJ TAKŻE: Znana piosenkarka zdradza, że ogląda porno od 11. roku życia. "To zrujnowało moją seksualność"