Decyzję o karze śmierci podjęto w przeciągu dwóch godzin. Na ławie przysięgłych siedziało kilkunastu białych ludzi, którzy bez zbędnej polemiki skazali 14-latka na krzesło elektryczne. Bez odpowiedniego adwokata, bez wyraźnych dowodów, z rasistowskimi przekonaniami w głowie. Od schwytania do egzekucji minęły zaledwie trzy miesiące. Od początku wszystko było zaplanowane tak, aby chłopak zapłacił za rzekome zabójstwo najwyższą karę - czytamy na tvn24.pl.
George Stinney został oskarżony o gwałt i zabójstwo dwóch białych dziewczynek. 11-letnia Betty i 8-letnia Mary zmarły od kilku uderzeń metalową belką. George spotkał się z nimi dzień wcześniej. Kiedy znaleziono ciała dzieci, 14-latek został zabrany na komisariat. W jaki sposób drobny 14-latek uniósłby wielką, metalową belkę i zadał nią kilkanaście ciosów? To pytanie zadano dopiero po 70 latach.
Mimo, że chłopakowi przydzielono adwokata, nie wysilił się on, aby uratować swojego klienta przed krzesłem elektrycznym. W czasie procesu nie odzywał się i nie poinformował rodziny, że ta może odwoływać się od wyroku. Wprawdzie chłopiec przyznał się do winy, jednak zeznania najprawdopodobniej zostały wymuszone, a jedyny świadek torturowany.
W czasie procesu do sądu wpływało wiele apelacji o uniewinnienie. Podkreślano również, że w tym samym czasie inny 16-latek oskarżony o morderstwo dostał wyjątkowo łagodny wyrok - czytamy na tvn24.pl.
Zobacz: Kara śmierci dla Mariusza Trynkiewicza była sprawiedliwa? "Zasłużył na nią"
Zbyt drobny na egzekucję
14-letni George był zbyt drobny, aby egzekucja odbyła się w prawidłowy sposób. Idąc przez salę pełną świadków, ściskał w dłoni Biblię. Strażnicy mieli problem z zapięciem pasów na drobnych rączkach chłopca. Musiał on siedzieć na książce telefonicznej, aby dosięgnąć do pasów na głowę. Świadkowie uznali egzekucję za wyjątkowo makabryczną. Zbyt duża maska spadła z twarzy chłopca ukazując jego przerażoną twarz.
Segregacja rasowa
Obrońcy praw człowieka od lat domagali się rewizji wyroku. Podkreślali, że zabarwiony był on rasizmem, a dowody były niewystarczające. - W czwartkowej decyzji sędzia podkreśliła, że w czasie procesu Stinney nie miał zapewnionych podstawowych praw gwarantowanych przez konstytucję. Jak dodała, wyznaczony przez sąd obrońca nie zrobił "niemal nic", by uchronić chłopca przed karą - podaje tvn24.pl.
W latach 40. w Karolinie Południowej królowało prawo Jima Crowa, które w dużej mierze ograniczało prawa czarnoskórych obywateli. Jego głównym celem było pogłębienie segregacji rasowej.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail