Do straszliwego wypadku doszło 10 kwietnia nocą. Około godz. 2.30 lokalnego czasu 16-letni Thomas Ryder Shoup i 67-letnia Eileen Crawford zderzyli się czołowo na prostym odcinku drogi. Uderzenie było tak silne, że oboje zginęli na miejscu - samochody błyskawicznie stanęły w płomieniach, kierowcy zostali w nich uwięzieni. W mediach społecznościowych pełno jest zdjęć i nagrań miejsca wypadku. Ciężko ze spokojem oglądać te zdjęcia - samochody są roztrzaskane, wyglądają, jakby ktoś włożył je pod prasę. Wstępne ustalenia śledczych są takie, że 67-latka jechała pod prąd, w dodatku z prędkością około 130 km na godzinę.
Tragedia w USA. Nie żyje 16-letni tata
Jak donosi "Daily Mail", społeczność Mar Vista, jednej z dzielnic Los Angeles, w której mieszkał 16-latek, jest zdruzgotana. Wszyscy jednym głosem opisują chłopaka jako wspaniałego, słodkiego, zawsze chętnego do pomocy. Sytuacja jest jednak jeszcze bardziej dramatyczna, niż mogłoby się wydawać. Thomas kilka miesięcy temu został bowiem ojcem. Synek o imieniu Marcelo i jego mama, Eliana "byli dla Thomasa całym światem" - mówią bliscy.
Pędziła pod prąd. "Miewała zaniki pamięci"
Tymczasem z ustaleń policji wynika, że 67-latka, która doprowadziła do tej tragedii, jechała pod prąd dłuższy czas, zanim zderzyła się z chłopakiem. Podobno zaniepokojeni kierowcy, jakich mijała na drodze, ostrzegali ją, że jedzie w złym kierunku, ktoś nawet zadzwonił na numer alarmowy, ale policja nie zdążyła zapobiec wypadkowi. Ten wydarzył się dosłownie 2 minuty po tym, jak do dyspozytora wpłynęło zgłoszenie o kobiecie pędzącej drogą pod prąd. 67-latka podobno leczyła się z powodu nowotworu. Była w trakcie chemioterapii. Miewała też zaniki pamięci.