O tragicznej śmierci dwóch nastolatków z Irlandii rozpisują się greckie i brytyjskie media. Jak opisuje np. portal Cyclades24.gr, w piątek 30 czerwca młodzież imprezowała z okazji ukończenia szkoły. Biesiada była huczna, a na stołach nie brakowało alkoholu. W pewnym momencie 18-letni Max Wall postanowił wrócić pieszo do hotelu. Nastolatek nie dotarł jednak do celu. Rozpoczęły się jego poszukiwania, w które zaangażowała się też miejscowa policja. Ich tragiczny finał nastąpił w niedzielę, 2 lipca, przed południem. Młodego Irlandczyka znaleziono na jednym z klifów, nieżywego. Wstępne ustalenia śledczych wskazują, że 18-latek pod wpływem alkoholu przewrócił się i uderzył w głowę, co miało doprowadzić do jego śmierci.
Zobacz: Matka wzięła dzieci w ramiona i rzuciła się w przepaść Macocha! Kolejna tragedia!
Grecki portal iefimerida.gr dodał, że "jego przyjaciele byli w szoku, nie mogli uwierzyć, jak wycieczka po zakończeniu szkoły zamieniła się w tak wielką tragedię". Ale to nie był koniec. Niedługo potem inny członek grupy, 18-letni Andrew O'Donnell, stracił przytomność i zmarł, gdy tylko dowiedział się o śmierci przyjaciela! Jak się okazało, drugi ze zmarłych nastolatków od lat miał problemy z sercem.
Nastolatków pożegnała już dyrekcja szkoły, której jeszcze kilka dni wcześniej byli uczniami. - Mamy złamane serca. Jesteśmy mocno zżytą społecznością, a ta dwójka fantastycznych, młodych mężczyzn miała przed sobą całe życie. Błyskotliwi, wysportowani... nie mogli doczekać się tej wycieczki od miesięcy - mówił lokalnej stacji telewizyjnej RTE Tim Kelleher, dyrektor St. Michael''s College w Dublinie.