Już niemal miesiąc trwają poszukiwania malutkiego chłopca, który dosłownie zapadł się pod ziemię. Przypomnijmy, 8 lipca późnym popołudniem 2,5-letni Emile pochodzący z Bouches-du-Rhône położonego w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże, bawił się w ogródku przy domu swoich dziadków w niewielkiej osadzie Haut-Vernet. Nagle zniknął. Jak podaje "Le Figaro", błyskawicznie do akcji wkroczyły zespoły poszukiwawcze. Malucha szukano między innymi przy pomocy dronów i psów tropiących. Burmistrz miasteczka zarządził zamknięcie osady na czas poszukiwań, tak, aby nikt nie wjeżdżał i nikt z niej nie wyjeżdżał.
Tragedia we Francji. Gdzie jest 2,5-latek?
Niestety, mija już niemal miesiąc od momentu zniknięcia chłopczyka, a wciąż nie natrafiono na jego trop. Śledczy mają coraz bardziej przerażające teorie na temat tego, co mogło się wydarzyć. Jedna z hipotez mówi o tym, że maluch wpadł pod maszynę rolniczą i został zmiażdżony. Inna, że być może padł ofiarą wypadku drogowego i ktoś pozbył się jego zwłok. Są także teorie mówiące o porwaniu lub przetrzymywaniu dziecka gdzieś na terenie wioski.
Tajemnicze zaginięcie małego chłopca. Jest nowy dekret!
Właśnie dlatego burmistrz miasteczka wydał w poniedziałek, 31 lipca, dekret, wydłużający zakaz ruchu do i z Haut-Vernet na kolejne dni - do soboty, 5 sierpnia włącznie. Ponadto także w poniedziałek wznowiono poszukiwania dziecka w promieniu 5 kilometrów wokół miasteczka. "Celem jest znalezienie jak największej liczby wskazówek, aby namierzyć dziecko" - podają lokalne media.