20-latek bez wiedzy swoich rodziców opuścił mieszkanie i zaczął krzątać się po mieście. Miał on swoim plastikowym pistoletem symulować strzelanie do przechodniów. Szybko wezwano policję, która po przybyciu na miejsce zaczęli, według świadków, krzyczeć do Erica, żeby rzucił broń. Gdy ten nie zastosował się do ich poleceń, trzech policjantów zdecydowało się oddać w jego kierunku strzały, które okazały się być śmiertelne.
Prokuratura bada obecnie sprawę śmierci 20-latka. Szwedzka policja jak dotąd nie skomentowała tego tragicznego zdarzenia. Tymczasem pogrążona w żałobie matka w rozmowie z serwisem "Expressen" pytała: - Dlaczego musieli go zabić?! Nie mogli postrzelić w stopę?! Trzech policjantów?! Przecież nie można nikomu zrobić krzywdy plastikową zabawką. Młody człowiek z syndromem Downa i do tego autystyczny – jakim może być zagrożeniem?! Przekonywała ona, jej dziecko nie skrzywdziłoby nawet muchy i dodawała, że zastrzelony poza zmaganiem z poważną niepełnosprawnością miał też duże problemy z mówieniem (jedyne słowo, jakie padało z jego ust, to „mama”).