"Od Lincoln w stanie Nebraska po Fargo w Północnej Dakocie temperatury osiągną do końca weekendu poziom przekraczający 37,5 st. C" – ostrzegała w sobotę, 18 czerwca, CNN. Alarmem z powodu gorąca było objętych około 25 milionów Amerykanów. Ich sytuację pogarszał fakt, że w wielu miejscach z powodu burz notowano przerwy w dostawach prądu, a tym samym brak możliwości korzystania z klimatyzacji. Jak podaje PAP, w sobotę bez prądu zostało około 320 tysięcy domostw. Niestety, meteorolodzy nie mają dobrych wieści. W ciągu najbliższego tygodnia z powodu upałów cierpieć będzie w Stanach Zjednoczonych nawet 240 milionów ludzi. Jednym z miast, w którym temperatura gwałtownie wzrośnie będzie Chicago. W weekend na termometrach było tam zaledwie 21 stopni, jednak w poniedziałek, 20 czerwca, słupki rtęci przekroczą 35 stopni. Upały są w Ameryce najczęstszą przyczyną zgonów, związanych z pogodą.
CZYTAJ TAKŻE: Laureat Oscara aresztowany na festiwalu za napaść seksualną. Przez 30 lat "był w sekcie"