Tuż po wypadku wyszło na jaw, że maszynista pociągu przed zderzeniem wysłał SMS-a swojemu znajomemu. Zajęty stukaniem w klawisze telefonu, nie zauważył czerwonego światła i wjechał wprost pod pędzący pociąg towarowy, który dosłownie zmiótł pasażerski skład.
Treść wiadomości ujawnił pewien młody człowiek lokalnym mediom w USA. Mężczyzna wyznał, że dostał wiadomość opisującą pokonywaną trasę. Śmiertelna wiadomość od maszynisty doszła do niego dokładnie minutę przed zderzeniem. Faktycznie, przedstawiciele firmy kolejowej Metrolink przyznali, że przyczyną tragedii był błąd maszynisty. Jak informują władze Los Angeles, w katastrofie rannych zostało 135 osób, z czego 44 są w stanie ciężkim.
Zderzenie pociągów było tak silne, że kilka wagonów wprost wystrzeliło z torów.
W akcji ratunkowej brało udział 250 strażaków i 200 policjantów. Choć na miejscu katastrofy pracowali przez wiele godzin, wciąż jeszcze nie wyciągnięto ze zgliszczy wszystkich ciał. Burmistrz Los Angeles Antonio Villaraigosa (55 l.) powiedział, że oprócz potwierdzonych zgonów ma informacje o ciałach wciąż pozostających we wraku składu pasażerskiego. Nie wiadomo jednak, jaka jest ich dokładna liczba. Lekarze przyznają, że stan wielu rannych jest krytyczny.