USA. Tragedia na małym lotnisku. Nie żyje młoda mama
W ten dramat trudno uwierzyć. 27-letnia samotna mama trójki małych dzieci, Samantha Hayes, w piątkowe popołudnie pracowała na terenie niewielkiego lotniska w Broken Bow w Oklahomie. Młoda kobieta zatrudniona w miejskim wydziale utrzymania zieleni kosiła trawnik, gdy nagle została uderzona skrzydłem samolotu, który właśnie tam lądował. 27-latka zginęła na miejscu. 70-letni pilot niewielkiego samolotu zauważył ją zbyt późno - gdy kołami dotknął ziemi próbował jeszcze manewrować tak, by ją wyminąć, podjął też próbę ponownego wzbicia maszyny do lotu, ale się nie udało.
Tragedia w USA. Kosiła trawę, teraz nie żyje
Jak to możliwe, że kobieta znajdowała się na pasie startowym w momencie, gdy wydano pozwolenie na lądowanie? Przedstawiciele lotniska tłumaczą, że jest ono na tyle małe, że - jak podaje "The Sun" - "nie pracują tam kontrolerzy ruchu lotniczego, a piloci sami zgłaszają swoje lądowania i starty". "Jesteśmy załamani i zdruzgotani śmiercią jednego z członków naszego zespołu" - napisała w oświadczeniu przedstawicielka władz miasteczka, Vickie Patterson. Zapowiedziała też dochodzenie w tej sprawie i poprawę bezpieczeństwa na lotnisku.
Tymczasem największy dramat rozgrywa się teraz w domu zmarłej 27-latki. Hayes bowiem osierociła trójkę maleńkich dzieci, które wychowywała sama. "Trzeba zrobić wszystko, by wiedziały, jak bardzo je kochała" - piszą w pożegnaniach przyjaciele 27-latki. Deklarują też pomoc w opiece nad maluchami.