W ubiegłym tygodniu po raz kolejny do Stanów przyleciał Leszek Wroński, szwagier naszej zaginionej rodaczki. Jego główna misja to rozwiązanie zagadki zniknięcia Anny Maciejewskiej. Zdesperowana, pogrążona w bólu i niecierpliwa odpowiedzi rodzina postanowiła wyznaczyć nagrodę w wysokości 20 tys. dol. za wszelkie informacje, które pozwolą rozwiązać zagadkę zniknięcia Polki. Kolejne 10 tys. dol. pochodzą z policyjnego Crime Stoppers.
- Myślę, że po roku czasu jest trudno wierzyć, że Anna jest wciąż żywa, ale ciągle mamy na to nadzieję. Można sobie wyobrazić, co czują jej rodzice, którzy nie wiedzą, co się z stało z ich córką. Najgorsza jest ta niepewność - powiedział Leszek Wroński, szwagier Anny Maciejewskiej.
Jak twierdzą przedstawiciele policja stanowej w Pensylwanii, nigdy nie zaprzestano poszukiwań naszej rodaczki. W sprawie nie ma jeszcze oficjalnego podejrzanego, niemniej jednak mąż Polki jest brany bardzo poważnie pod uwagę, o czym mogą świadczyć słowa samej policji:
- On ma adwokata i nie współpracuje przy dochodzeniu. Mogę tylko powiedzieć: Allan, jeśli tam jesteś i nas oglądasz, to chcielibyśmy, żebyś się do nas zgłosił i porozmawiał z nami. Wiemy, że możesz nam pomóc w tym dochodzeniu, jesteśmy gotowi na rozmowę z tobą oraz twoim adwokatem - powiedział na ostatniej konferencji prasowej Robert Kirby, szef stanowej policji w Pensylwanii.
Przypomnijmy, że Anna ostatni raz była widziana, kiedy wychodziła do pracy 10 kwietnia 2017 r. Od tamtej pory ślad po niej zaginął. Samochód, którym się poruszała, został zlokalizowany przez policję 8 maja ubiegłego niedaleko jej domu. Policja nie wierzy w jej przypadkowe zniknięcie. Rodacy nie dopuszczają do siebie myśli, że zagadka jej zniknięcia nie zostanie rozwiązana. Wszyscy mający jakiekolwiek informacje proszeni są o kontakt z biurem prokuratora Dona Hogana, zajmującego się tą sprawą, pod nr tel.: 610-344-6801.