4-latek podczas zabawy w domu znalazł broń rodziców. Strzelił sobie prosto w czoło. Dramatyczne skutki, zarzuty dla rodziców
Wystarczyła niefrasobliwość i chwila nieuwagi, by życie niewinnego dziecka zmieniło się w koszmar. Dramat rozegrał się jeszcze w lipcu tego roku w domu w Rostraver Township w Pensylwanii, teraz zakończono dochodzenie. Mały Ronnie Lynn (4 l.) bawił się w pokoju i próbował znaleźć kredki, które gdzie się zawieruszyły. Chłopiec zajrzał pod łóżko. Ale zamiast farbek do malowania obrazków zobaczył tam zupełnie coś innego - broń należącą do rodziców. Ciekawski chłopiec zainteresował się niestety tym znaleziskiem... Po chwili siedzący w drugim pomieszczeniu Laura Steele i Michael Lynn usłyszeli głuchy huk. Wpadli do pokoju, w którym bawił się ich synek i zobaczyli, że leży na podłodze przy łóżku cały we krwi. Dziecko musiało wystrzelić samo do siebie, podnosząc broń i bawiąc się nią. Ronnie trafił prosto w czoło. Kula przeszyła mu głowę. Dziecko przeżyło tylko dlatego, że błyskawicznie trafiło do szpitala. Jednak skutki wypadku są dramatyczne.
Prokurator: „To była tragiczna i niedopuszczalna strzelanina, której można było i należało zapobiec”
Chłopiec ma sparaliżowaną połowę ciała, na nowo uczy się mówić, początkowo musiał być karmiony przez specjalne urządzenie. Porusza się po szpitalu tylko na wózku inwalidzkim, wymaga długiej rehabilitacji, która na szczęście przynosi już efekty, ponieważ 4-latek zaczyna odzyskiwać czucie w kończynach. Kula uszkodziła mu również oko. Policja ostatecznie uznała zdarzenie za nieszczęśliwy wypadek. Rodzicom Ronniego postawiono teraz zarzuty zaniedbywania dziecka. „To była tragiczna i niedopuszczalna strzelanina, której można było i należało zapobiec” – powiedziała prokurator okręgowy hrabstwa Westmoreland Nicole Ziccarelli. „Istnieje jedno proste rozwiązanie, które pozwala zapobiec tego typu zdarzeniom, a mianowicie przechowywanie broni palnej w bezpiecznym miejscu" - dodała.