W nocy z niedzieli na poniedziałek (14/15 kwietnia) około godz. 2.30 w nocy sąsiedzi, mieszkający w pobliżu domu rodziny Masonów w Wigan w Wielkiej Brytanii, usłyszeli przeraźliwe krzyki. Zobaczyli straszny widok - wyższy poziom domu rodziny był niemal całkowicie zajęty ogniem. Od razu zadzwonili po pomoc. 4-letni Ethan Mason został wyciągnięty z płonącego budynku przez swojego dzielnego ojca Barry’ego (45 l.), który "według doniesień wbiegł z powrotem do środka, aby spróbować uratować syna" - informuje "Daily Mail". Zarówno ojciec, jak i syn trafili do szpitala. Barry jednak zmarł po kilku godzinach, Ethan, z oparzeniami ok. 86 proc. powierzchni ciała, został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Matka chłopca oraz jego rodzeństwo przeżyli, ale są w szpitalu.
Pożar domu. Nie żyją tata i syn
W środę (17 kwietnia) rano przekazano tragiczną wiadomość - 4-latek zmarł. W rozdzierającym serce hołdzie w mediach społecznościowych ciotka Ethana i szwagierka Barry'ego, Jessica Wilson, napisała: "Mały Ethan zdecydował, że nie chce, aby tata był sam, i teraz jest z powrotem w jego ramionach". Przez te słowa łzy same napływają do oczu. Śledczy, przybyli na miejsce, wykluczają, by doszło w tym przypadku do przestępstwa. Strażacy przekazali, że źródło pożaru znajdowało się w kuchni. Ogień błyskawicznie zajął piętro i dach.
Wielka Brytania. 4-latek zginął w pożarze
"To druzgocący incydent i wszystkie nasze myśli są z rodziną tego młodego chłopca, który miał przed sobą całe życie. Ten pożar i śmierć ojca i syna są tragedią dla całej społeczności Wigan" - mówił inspektor Lee Gridley z okręgu Wigan. Dodał także: "Chociaż nie traktujemy tego incydentu jako podejrzanego, jeśli ktoś posiada jakiekolwiek informacje, które uważa za ważne, prosimy o kontakt".