Jak zaczęła się Pana przygoda z tańcem?
- Można powiedzieć, że taniec chodził za mną całe życie - od dziecka, a ja nawet sobie z tego nie zdawałem sprawy. Pierwsze moje zetkniecie z tańcem miało miejsce na scenie, w mojej wsi w Polsce, w 1964 roku, gdzie w wiejskiej świetlicy zatańczyłem po raz pierwszy trojaka. Do tego występu przygotowała mnie wychowawczyni z podstawówki Romana Hawrylewicz. Wyszło świetnie, ale drugi występ już nie był udany. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, że w tej samej sali dokładnie po 20 latach założę pierwszy w Polsce wiejski klub tańca towarzyskiego „Czertan”. Zgłosiłem się na kurs tańca do prof. Konrada Małka w klubie „Kwadrat” w Jeleniej Górze 15 października 1974. Patrząc na tych, którzy tańczyli tylko od miesiąca taniec tak mnie urzekł, że zostałem z nim do dziś.
A co pana skłoniło do przyjazdu do Stanów?
- Chęć wielkiej przygody i poznania innego świata. Jeszcze wtedy Polska nie myślała o Unii Europejskiej, a granice naszego kraju były szczelnie zamknięte.
Jakie były początki pana pobytu na obcej ziemi?
- Niewątpliwie bardzo trudne. Nowe środowisko, bariera językowa, tęsknota za ojczyzną, rodziną i klubami tanecznymi. Od momentu kiedy założyłem Joseph’s Dance Studio w moim życiu pojawił się ponownie cel. W jego osiągnięciu pomogła mi moja córka Marta, tancerka klubu „Czertan” w Polsce.
Czy w dobie wszechobecnego Internetu trudno jest zachęcić młodych ludzi do uprawiania tańca towarzyskiego?
- Kiedyś nie było to takim problemem. Teraz ekonomia i Internet zrobiły swoje. Dzieci i młodzież spędzają wiele czasu siedząc samotnie przy komputerze szukając towarzystwa zamiast tańczyć i poznać kogoś bezpośrednio.
Co jest najtrudniejsze w pana pracy?
- Pozyskać nowych tancerzy. Nie jest łatwo zachęcić kogoś do wysiłku fizycznego. Z tym mają problem wszyscy wychowawcy. Ludzie nie zdają sobie sprawy ile radości może przynieść im taniec i obcowanie z osobą płci przeciwnej.
Jakimi predyspozycjami powinni dysponować młodzi tancerze?
- Najważniejsza jest chęć do tańca, a reszta przyjdzie sama. Tańczyć może każdy. Powiedziałbym więcej tańczyć powinien każdy. Dzięki temu nabiera się optymizmu do życia i łatwiej pokonuje się codzienne przeciwności losu.
Proszę podać trzy najbardziej spektakularne osiągnięcia tancerzy z Pana studia.
- Największym osiągnięciem był udział Anny Kaczmarskiej i Patryka Płoszaja w finałach programu „America Got Talent” 2010. A potem ich trzykrotne mistrzostwo świata w Paryżu oraz zwycięstwo w olimpiadzie tanecznej w Blackpool. Było też 175 medali na Mistrzostwach Ameryki-National Dance Sport Championship.
A czy Pana marzenia są również związane z tańcem?
- Oczywiście, że tak. Największym moim marzeniem jest powszechna popularyzacja tańca w myśl mojego działania „wychowanie poprzez taniec”. Chciałbym, aby wprowadzono taniec, jako obowiązkowy przedmiot w szkole (tak jak gimnastyka). Oczywiście uważam, że taniec towarzyski powinien zaistnieć jako dyscyplina olimpijska, bo posiada wiele walorów wychowawczych i estetycznych. Nie chcąc się odnosić do wielu dyscyplin olimpijskich, które wywołują potworna agresję i nienawiść.
Gdzie pan regeneruje siły i gdzie czerpie energię do życia?
- Na sali, kiedy widzę uśmiechnięte tańczące dzieci, które czynią postępy i przełamują potworne kompleksy. Jeśli wniosłem jakąkolwiek nutkę optymizmu w życie moich studentów to cała przyjemność po mojej stronie.
Dziękują za rozmowę
Agnieszka Granatowska
Józef Pałka swój 40-to letni dorobek artystyczny podsumuje na Benefisie 18 października w Cracovia Manor w Wallington. NJ.
Zajęcia Joseph’s Dance Studio odbywają się na terenie NY i NJ. W NJ: Wallington (Cracovia Manor), w Harrison i Clifton . W NY Ozone Park i Maspeth. Lokacje studia można zobaczyć na stronie www.josephsdancestudio.com