Jak informuje tvn24.pl, do wypadku doszło w poniedziałek podczas letniego obozu Liberty Lake Day Camp w Bordentown w stanie New Jersey. Biuro prokuratora hrabstwa Burlington zdradziło w komunikacie, że ratownik znalazł ciało nieprzytomnego Michaela Stewarta w basenie krótko przed godziną 14 czasu miejscowego. Personel ośrodka, na terenie którego znajduje się basen, próbował reanimować sześciolatka, jednak chłopca nie udało się uratować i po przewiezieniu do szpitala stwierdzono jego zgon.
Matka zmarłego chłopca, Enjoli Stewart powiedziała, że jej syn przyjechał na obóz tego samego dnia rano. Według matki Michaelowi bardzo zależało, by popływać już pierwszego dnia obozu. Dodała przy tym, że już od kilku dni był on bardzo podekscytowany wymarzonym wyjazdem. Stewart dodała, że jej syn od dziecka był "wojownikiem". - Spieszyło mu do przyjścia na świat. Urodził się w 23. tygodniu ciąży - przekazała, tłumacząc, że lekarze początkowo nie dawali dziecko szans na samodzielne funkcjonowanie w przyszłości. - Był pełen zapału, wszystko go cieszyło. Michael nauczył mnie walczyć - dodała i wyraźnie podkreśliła, że będzie walczyła o wyjaśnienie okoliczności śmierci syna.
Na razie okoliczności tragicznego utonięcia nie są znane - nie wiadomo choćby, czy chłopiec wybrał się na basen sam, czy z innymi dziećmi, ani czy na basenie byli obecni ratownicy. - Wszyscy na obozie Liberty Lake Day Camp jesteśmy zdruzgotani i opłakujemy tragiczną śmierć naszego młodego obozowicza - przekazał w oświadczeniu właściciel obozu, na terenie którego utonął sześciolatek. Podczas zdalnego spotkania z rodzicami zapewnił, że obóz spełnia wszystkie stanowe standardy.