611 tysięcy dolarów pójdzie na walkę nowojorskich urzędników z obrzydliwymi szczurami. Zdechną miliony

2014-06-17 2:00

A fuj! Dość tego! – powiedział najwyraźniej Bill de Blasio, burmistrz Nowego Jorku, albo inny ważny urzędnik, kiedy kolejny szczur zaplątał mu się pod nogami. To normalka. Według szacunków, w metropolii na każdego z ponad ośmiu milionów mieszkańców przypadają średnio dwa szczury.

Niebezpiecznym gryzoniom, które świetnie czują się na ulicach, pod chodnikami (w kanałach i tunelach metra), a także nad nimi (spacerując nawet po dachach i liniach energetycznych), niestraszne są akcje odszczurzania. Teraz będzie następna: finansowana z budżetu miasta. Jej koszt wynosi 611 tys. dol. Ofensywa rusza od początku lipca.

Plan bitwy jest jednak nieco inny niż poprzednich batalii, w czasie których urzędnicy próbowali być łaskawi i humanitarni, testując programy... kontroli urodzeń w populacji gryzoni. Teraz reguły maja być proste: zabić ich jak najwięcej!

Dlatego w najbardziej zaszczurzone rejony wyruszą inspektorzy, którzy będą wpychać do norek truciznę. Jakie to okolice? Washington Heights, West Harlem, Chinatown, Lower East Side i South Bronx.

Tak zwani obrońcy praw zwierząt już mają wątpliwości... Użalają się nad gryzoniami i twierdzą, że lepsze były stare metody. Przypomnijmy, nieskuteczną walkę ze szczurami prowadził wcześniej Zarząd Komunikacji Miejskiej (MTA), współpracujący z SenesTech Inc. Firma ta koncentrowała się na „biotechnologicznej kontroli populacji zwierząt”, przyspieszając menopauzę u samic. Nie udało się, a szczury dalej z powodzeniem rozmnażają się cztery razy w roku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają