Malutki Lincoln Seay urodził się ze strasznym defektem - jego serduszko wykształciło się po niewłaściwej stronie i nie biło jak należy. Maluszek od urodzenia musiał przebywać pod stałą opieką, trafił do specjalistów z Seattle Children’s Hospital.
Jego stan zaczął się pogarszać i lekarze powiedzieli rodzicom, że bez nowego serduszka Lincoln umrze. Dziecko natychmiast wpisano na listę biorców. Niestety, czas oczekiwania to 90 dni minimalnie, co dla chłopczyka mogło być wyrokiem śmierci. Ale maluszek dzielnie walczył. Po miesiącach tej walki, w 89 dniu oczekiwania na nowy organ, serduszko maluszka poddało się. Przestało bić. „Umarł. Nie było go, tylko piszczący monitor… Robili reanimację, nie udało się” - tak w internetowym pamiętniku opisywała ten moment mama Lincolna Mindy Seay.
Ale stał się cud… Dosłownie w parę minut po tym, gdy serduszko stanęło, poinformowano, że właśnie przywieziono nowy organ. Wówczas opiekujący się chłopcem chirurg nie czekając otworzył klatkę piersiową dziecka i rekordowo szybkim czasie dokonał reanimacji na otwartym sercu, przywrócił chłopca do życia w sam czas, aby móc mu wszczepić nowe.
Maluszek jeszcze przejdzie sporo zabiegów, ale opiekujący się nim dr Michael McMullen twierdzi, że prognozy są obiecujące.
7-miesięczny chłopczyk ożył po tym, jak otrzymał nowe serduszko kilka minut po śmierci
To naprawdę niesamowita historia… Siedmiomiesięczny chłopczyk z Alaski zmarł, bo jego serduszko przestało bić. Kilka minut później jednak ożył po tym, jak zaczęło w nim bić nowe serduszko, które otrzymał już kiedy stare stanęło...