Duchowny pedofil zamordował 8-letnią dziewczynkę! Wpadł po 48 latach od zbrodni. Zarzut zabójstwa dla 83-latka
Pedofil morderca wpadł po niemal 50 latach! Amerykańskie media rozpisują się o rozwiązaniu zagadki zabójstwa 8-letniej dziewczynki, do którego doszło w Pensylwanii w 1975 roku. Gretchen Harrington, córka prezbiteriańskiego pastora, zaginęła idąc do religijnej szkółki niedzielnej. Policję zawiadomił pastor z sąsiedniej parafii, gdy przyszedł do niego ojciec dziecka. 35-letni wtedy duchowny David Zandstra bardzo zaangażował się w poszukiwania małej parafianki i wznosił modły w intencji jej odnalezienia. Po dwóch miesiącach przypadkowa osoba znalazła zwłoki ośmiolatki w lesistym parku. Sprawy nie udało się w tamtych czasach rozwiązać. Ówczesna technika nie pozwalała na ustalenie zabójcy przy pomocy zaawansowanych badań DNA. Policja już wówczas była zaniepokojona tym, skąd Zandstra wiedział, jak dokładnie była ubrana 8-latka, skoro nie dotarła feralnego dnia do jego szkółki. Ale dowodów nie było. Aż do teraz.
Pamiętnik koleżanki pomógł rozwiązać sprawę zabójstwa. Dziecko opisywało pedofilskie czyny duchownego
Jak pisze m.in. Daily Mail, po latach na policję zgłosiła się niegdysiejsza przyjaciółka Gretchen. Przeglądała swoj stary pamiętnik, który pisała w 1975 roku jako 10-latka. Coś ją zastanowiło i postanowiła przekazać te informacje policjantom. Jako dziecko opisała rozmowę z koleżanką, córką pastora Zandstry. Zwierzyła się jej, że duchowny dotykał jej intymnych miejsc, a wtedy córka pedofila wyznała, że "jej ojciec czasem tak robi". 10-latka pisała również, że ktoś próbował dwukrotnie porwać inne dziecko i że podejrzewa właśnie pastora. Policjanci namierzyli 83-letniego już Zandstrę w innym stanie. Przyznał się do winy i stwierdził nawet, że to wyznanie przyniosło mu ulgę. Jak opowiedział, tamtego dnia Gretchen szła do szkółki niedzielnej sama. Zaproponował jej podwózkę i wywiózł do lasu, gdzie dwukrotnie uderzył ją w głowę, a potem ukrył ciało. Nie powiedziano wprost, czy 8-latka też była napastowana, czy może była tylko świadkiem jakiegoś innego zdarzenia. Sprawa jest rozwojowa. Śledczy porównują DNA 83-latka z materiałami związanymi z innymi nierozwiązanymi zagadkami zabójstw. Mężczyzna od czasu zbrodni pracował w niejednej parafii, a w 2005 roku przeszedł na emeryturę. Usłyszał zarzut zabójstwa.