Prokurator David Walgren urządził prawdziwy show z muzycznym podkładem. W mowie początkowej dowodził, że to nieudolny kardiolog jest winien śmierci króla popu. Podczas swojej prezentacji pokazał sędziom, ławnikom i obserwatorom procesu zdjęcie Jacksona zrobione tuż po jego śmierci.
Wywołało to konsternację na sali.
Śledczy ustalili, że w nocy 25 czerwca 2009 r. Jackson przedawkował silny środek usypiający - propofol.
Oskarżyciele przekonują, że śmiertelną dawkę leku podał mu właśnie Murray, jego osobisty lekarz. Obrońcy kardiologa twierdzą, że Jackson sam wziąl dodatkową dawkę medykamentu, gdy Murray wyszedł do łazienki.