Barack Obama nie będzie tylko kolejnym, 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ta wygrana to coś fantastycznego i mam poczucie, że on uratuje świat! Mickiewicz przewidział to już w 1832 r. w "Dziadach": Nad ludy i nad króle podniesiony. Na trzech stoi koronach, a sam bez korony. A życie jego - trud trudów. A tytuł jego - lud ludów. Z matki obcej, krew jego dawne bohatery. A imię jego czterdzieści i cztery.
Wybór Obamy na prezydenta jest dla Amerykanów tym, czym dla Polaków był wybór kardynała Wojtyły na papieża. Ja jestem akurat nad Wisłą, ale moja córka opowiadała mi, co się działo w Nowym Jorku, gdy ogłoszono wyniki. Miasto szalało z radości. Tylko ludzie, którzy są nastawieni negatywnie i agresywnie, ci, którzy bez przerwy narzekają i są z natury źli, mogą nie widzieć pozytywnej energii, która jest w tym człowieku. Jestem szczęśliwa i mam do niego wielkie zaufanie. Jestem pewna, że się nim nie rozczarujemy.
Obama jest z pewnością uzależniony od wielu ludzi i od korporacji, które mają w USA dużo do powiedzenia. Wierzę jednak, że zwycięży jego serce, patriotyzm i chęć polepszenia sytuacji nie tylko w swoim kraju, ale też na świecie. Postrzegam go jako idealistę, który użył wszelkich środków, żeby zostać prezydentem, ale nie sprzeniewierzy się swoim ideałom. Jest człowiekiem inteligentnym i świetnie wykształconym, a otoczy się ludźmi nawet mądrzejszymi od siebie - to też świadczy o jego wielkości.
Jest jeszcze kwestia rasizmu. Podam przykład: któregoś wieczoru w Nowym Jorku wyszłam z klubu jazzowego. Obok stali Murzyni. Podnosiliśmy ręce, żeby przywołać taksówkę. Przy mnie natychmiast zatrzymały się cztery, przy czarnoskórych - żadna. Czułam się z tym okropnie, nigdy tego nie zapomnę. Ale mimo takich scen, które możemy oglądać w USA, prezydentem tego kraju został czarnoskóry Barack Obama. I to jest krok w dobrym kierunku.
Urszula Dudziak
Wokalistka jazzowa, od 1973 r. mieszka na stałe w Nowym Jorku. Ma 65 lat