Mieli być polscy i amerykańscy oficjele z burmistrzem Rahmem Emanuelem i gubernatorem Patem Quinnem na czele. Stronę polską mieli reprezentować: wiceminister spraw zagranicznych Beata Stelmach, ambasador RP w Stanach Zjednoczonych Ryszard Schnepf, wiceprezes Boeinga na Europę Środkowo-Wschodnią Henryka Bochniarz. W programie uroczystości była nie tylko wizyta na pokładzie samolotu marzeń, ale i otwarcie wystawy "Frank Piasecki i inni polscy inżynierowie lotnictwa" na lotnisku O'Hare. A całe to wydarzenie miało być początkiem programu promującego polsko-amerykańską współpracę gospodarczą. Miało...
Był za to tłum mocno rozczarowanych, żeby nie powiedzieć wściekłych pasażerów, którzy nie dostali się na lot liniowcem snów do Warszawy.
- W Chicago na lotnisku zamieszanie było ogromne. Byliśmy zostawieni na pastwę losu. Bez żadnego wytłumaczenia przełożono nam loty. Poleciałam do Polski Lufthansą i moja podróż zamiast 10 godzin trwała około 20! - opowiada nam jedna z pasażerek odwołanego lotu.
Do kiedy potrwa przymusowe uziemienie, nie wiadomo.
- Samoloty Boeing 787 Dreamliner nie będą mogły ponownie wystartować, dopóki władze nie będą na tysiąc procent pewne, że są one bezpieczne - mówi amerykański minister transportu Raymond LaHood. Zaznaczył, że nie jest w stanie przewidzieć, kiedy to nastąpi, gdyż władze muszą najpierw dokładnie sprawdzić wadliwe akumulatory, które były przyczyną uziemienia.
Przypomnijmy, litowo-jonowe akumulatory zamontowane w samolotach tego typu mają co prawda większą pojemność i szybciej się ładują, ale w przeszłości przegrzewały się, co mogło spowodować zagrożenie dla pasażerów.