Szef Pentagonu i doradca ds. bezpieczeństwa dodali dziennikarza do czatu służbowego i wysłali plany wojenne. Jest reakcja prezydenta
Redaktor naczelny magazynu "The Atlantic" niedawno ze zdumieniem zorientował się, iż ktoś w internecie dodał go do grupowego służbowego czatu szefa Pentagonu, wiceprezydenta USA i innych bardzo ważnych osób. Jeffrey Goldberg znalazł się w "wirtualnym pokoju" na platformie Signal i przez kilka dni mógł oglądać wszystkie spory i dyskusje na żywo, a jakby tego wszystkiego było mało, w pewnym momencie według relacji Goldberga szef Pentagonu Pete Hegseth wysłał uczestnikom rozmowy szczegółowe plany wojenne. Dotyczyły one uderzenia na proirańskie bojówki Huti w Jemenie w dniu 15 marca. Ewidentnie nie były to rzeczy, które powinna przypadkiem zobaczyć postronna osoba. Redaktor opisał całą aferę, co wywołało lawinę oburzenia i wezwań prezydenta, by zwolnił Hegsetha oraz doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego USA Mike'a Waltza, który dodał dziennikarza do czatu.
Trump: "To było jedyne potknięcie w ciągu dwóch miesięcy i nie okazało się poważne"
Sam Pete Heghseth, który miał wysłać szczegółowe plany, po wybuchu afery wszystkiego się wyparł i nawet zaatakował dziennikarza sugerując, że jest niepoważny. "Nikt nie wysyłał planów wojennych, to wszystko, co mam do powiedzenia. Mówimy o oszukańczym i wysoce zdyskredytowanym tak zwanym dziennikarzu, który zawodowo zajmuje się wielokrotnym rozpowszechnianiem oszustw (...) To facet, który rozpowszechnia bzdury" - powiedział Hegseth dziennikarzom. Donald Trump początkowo nie komentował potężnej wpadki. Jak się potem okazało, postanowił przybrać taktykę udawania, że nic takiego właściwie się nie stało. Nie zamierza nikogo zwalniać. "Michael Waltz wyciągnął wnioski i jest dobrym człowiekiem" - powiedział Trump w rozmowie z NBC News. Zasugerował też, że dziennikarza dodał do czatu jakiś współpracownik Waltza, a nie on sam. "To było jedyne potknięcie w ciągu dwóch miesięcy i nie okazało się poważne" - zapewnia Trump. Z kolei rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt napisała na platformie X, że na czacie nie były omawiane żadne "plany wojenne" ani informacje niejawne.
