W piątek doszło do ataku na bazę sił NATO CAMP BASTION, na terenie której przebywał książę Harry. Afgańscy talibowie przyznali się, że to oni sprowokowali atak.
W wyniku walk zginęło 2 amerykańskich marines, kilku zostało rannych. Śmierć poniosło 16 talibów. W czasie ataku na terenie bazy przebywał książę Harry. Talibowie zapowiadali już wcześniej, że zrobią wszystko co w ich mocy by uprowadzić wnuka królowej Elżbiety II.
Obecnie sprawdza się, czy pobyt Harry'ego na terenie bazy miał wpływ na atak.
Służby twierdzą, że Harry był bezpieczny. W bazie przebywa od niedawna, jest pilotem bojowego śmigłowca Apache. Jego pobyt przewidziany jest na 4 miesiące.