Zaprzysiężenie prezydenta Bronisława Komorowskiego zbiegło się w czasie z krwawymi wydarzeniami w Afganistanie. Zaledwie cztery dni po sukcesie Polskich Sił Zadaniowych, które w nocy z 1 na 2 sierpnia rozbiły siatke jednego z liderów talibów odpowiedzialnego za porwania i ataki w prowincji Ghazni gdzie stacjonują Polacy, rebelianci zemścili się na żołnierzach.
Dziś o godz. 6.15 czasu polskiego na drodze pod tunelem, tzw. Highway 1 którą jechał patrol transporterów opancerzonych rosomak i przeciwminowych pojazdów typu MRAP pod rosomakiem eksplodowała mina pułapka.
Do wybuchu doszło ok. 14 kilometrów od bazy Warrior gdzie stacjonują Polacy. Ładunek był odpalony za pomocą kabla. Po wybuchu w drodze została dwumetrowa wyrwa. Talibowie, którzy przygotowali atak, zaczęli strzelać do polskich żołnierzy. Ci odpowiedzieli ogniem i zaczęli ścigać uciekających napastników. Udało się zatrzymać pięciu, w tym tego, który odpalił ładunek.
Pięciu rannych żołnierzy trafiło do szpitala w bazie Ghazni. Potem zostali przetransportowani do amerykańskiego szpitala w bazie Bagram. Stan jednego z nich lekarze określają jako bardzo ciężki. W eksplozji zginął st. szer. Dariusz Tylenda (+ 31 l.) z 15. Gołdapskim Pułku Przeciwlotniczym. Zabity żołnierz służył na stanowisku celowniczego. Zostawił żonę i dziecko.
To już 20 żołnierz, który zginął w Afganistanie od początku misji Polskiego Kontyngentu Wojskowego.