Sensacja w Czechach! Relacje naszych południowych sąsiadów z Rosją stały się bardzo napięte po oskarżeniach, jakie niespodziewanie wysunęły czeskie władze wobec kraju Władimira Putina. Otóż według władz w Pradze to rosyjskie służby specjalne GRU stały za tajemniczym wybuchem w wojskowym składzie amunicji w Vrbieticach w kraju zlińskim. W 2014 roku w eksplozji tej zginęły dwie osoby. Premier Andrej Babisz powołując się na czeskie służby powiedział, że wybuch został zorganizowany przez Rosję, a bezpośrednio spowodowali go ci sami szpiedzy, którzy w 2018 roku próbowali zabić nowiczokiem byłego agenta GRU Siergieja Skripala i jego córkę na terenie Wielkiej Brytanii. Po co Rosja miałaby wysadzić w powietrze wojskowy obiekt w Czechach? Według premiera Czech chodziło o Ukrainę i Syrię. Eksplozja miała uniemożliwić dostawę broni na Ukrainę lub do Syrii, gdzie Zachód wspierał przeciwników prezydenta Baszara al-Assada. Czechy podjęły już konkretne kroki po odkryciu dotyczącym wybuchu.
NIE PRZEGAP: Putin pręży muskuły! Broń NUKLEARNA na Krymie?
W miniony weekend czeskie władze poinformowały o wydaleniu aż osiemnastu rosyjskich dyplomatów, którzy zostali zdemaskowani jako rosyjscy szpiedzy. Jest już reakcja Rosji. Putin do niczego się nie przyznaje i twierdzi, że Czechy chcą po prostu przypodobać się Stanom Zjednoczonym. Kreml grozi odwetem: "Rosja podejmie działania odwetowe, które zmuszą autorów tej prowokacji do pełnego zrozumienia ich odpowiedzialności za zniszczenie podstaw normalnych więzi między naszymi krajami" - głosi oficjalne oświadczenie. Rosja wydaliła już dwudziestu dyplomatów czeskich, nakazując im opuszczenie kraju do jutra. Solidarność z Czechami wyraziły m.in. NATO, Polska, USA i Wielka Brytania. "Solidarność sojusznicza i szybkie działanie czynią nas silnymi. Polska w pełni popiera decyzje Czech o wydaleniu rosyjskich dyplomatów zaangażowanych w sprawę wybuchu w składzie amunicji w 2014 r." - czytami na Twitterze polskiego MSZ.