Czyżby szykował się zwrot akcji w sprawie tragicznego wypadku, do jakiego jesienią 2021 roku doszło na planie westernu "Rust"? Alec Baldwin, gwiazdor filmu, w czasie prób śmiertelnie postrzelił stojącą za kamerą operatorkę, Halynę Hutchins: 63-letni aktor myślał, że broń nie jest nabita, ćwiczył wyjmowanie jej z kabury, gdy nagle wycelował ją w stronę kamery i wystrzelił. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało, jednak w pierwszym wywiadzie, jakiego Baldwin udzielił po tragedii, wyznał z płaczem, że nie pociągnął za spust. Dziennikarzowi stacji ABC powiedział: "Nie pociągnąłem za spust. Nie, nie, nie, nie, nie, nigdy bym nie wycelował w nikogo broni i nie pociągnął za spust, nigdy”. Po tych słowach wszyscy zastanawiali się, co Baldwin ma na myśli. Jego wyznanie nie dawało też spokoju prokurator okręgowej Santa Fe, Mary Carmack-Altwies. „Nie wiedziałam zbyt wiele o broni palnej, a już na pewno nie o rewolwerach z lat 50. XIX wieku [taki został użyty na planie - przyp. red.]. Więc kiedy pierwszy raz usłyszałam to, co powiedział, pomyślałam, że to jakieś szaleństwo" - mówi. Potwierdza też, że prokuratura przeprowadziła badania, których nieoficjalne jeszcze wyniki wskazują, że Baldwin może mówić prawdę.
CZYTAJ TAKŻE: Tajemnicza śmierć ambasadora. Kazał się zawieźć na stromy klif i runął do wody. Co się stało?
"Możesz odciągnąć kurek broni bez faktycznego pociągania za spust i bez faktycznego blokowania go" – cytuje wypowiedź Carmack-Altwies "New York Post". Okazuje się zatem, że broń mogła wystrzelić, mimo że Baldwin faktycznie nie pociągnął za jej spust. Prokuratura czeka teraz na oficjalny raport FBI w tej sprawie. Tymczasem w ubiegłym tygodniu do sądu wpłynął kolejny pozew przeciwko Baldwinowi - tym razem przygotowany przez rodzinę zmarłej operatorki. Bliscy Hutchins zarzucają aktorowi i reszcie ekipy filmowej lekkomyślność. "Nadal by żyła, gdyby ci ludzie nie szli na łatwiznę" - napisali w pozwie.
CZYTAJ TAKŻE: Rodzina zabitej operatorki pozywa Aleca Baldwina. "Zginęła, bo wszyscy szli na łatwiznę"