Do mrożącego krew w żyłach wypadku doszło w czwartek na Florydzie. 9-latek jechał przez park St. Cloud's Lakefront Park, kiedy nagle postanowił wykąpać się w jeziorze. Chłopiec wskoczył do wody w miejscu, gdzie kąpiel była zabroniona. Jego zabawa nie trwała długo. Do Jamesa po chwili podpłynął ogromny aligator, który zaatakował 9-latka. Dziecko zostało zabrane helikopterem do szpitala w Orlando. Jego stan był dobry.
Zobacz: Rafalala podżega do nienawiści na Facebooku i wyzywa narodowców od debili!
Lekarze opiekujący się chłopcem powiedzieli, że zaledwie kilka godzin po ataku James nie skarżył się na żaden ból. Chłopiec miał liczne i głębokie rany. Dzisiaj czuje się już lepiej. O całym zajściu opowiedział na antenie Liveinfo.tv.
- Na początku myślałem, że ktoś chce się ze mną bawić i nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Sięgnąłem ręką pod wodę i dotknąłem szczęki aligatora - relacjonuje przerażony chłopiec.
Teren jeziora, na którym znajdowało się kąpielisko, został zamknięty. Aligatora próbują schwytać łowcy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail