Apokaliptyczne sceny w Luizjanie i Mississippi! Amerykańskie stany zostały zdewastowane przez rekordowy huragan Ida, który uderzył w wybrzeże Stanów Zjednoczonych w niedzielę i szalał na lądzie w poniedziałek. Prędkość wiatru dochodziła do 257 kilometrów na godzinę, 2,5-metrowe fale powodziowe zalewały całe miasta, w tym Nowy Orlean. Potwierdzono na razie dwie ofiary śmiertelne, ale akcja ratunkowa dopiero się zaczyna. Bierze w niej udział aż 25 tysięcy ludzi. Nadal w całym Nowym Orleanie nie ma prądu, a władze nie ukrywają, że wobec rozmiaru katastrofy przywracanie zasilania zajmie całe tygodnie. Tymczasem żywioł słabnie. Jak poinformowało Amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów (NHC), Ida zmieniła się już z huraganu w burzę tropikalną. Ale to nie koniec walki mieszkańców o przetrwanie. Bo poza wodą, wichurami i walącymi się budynkami jest jeszcze jedno śmiertelne zagrożenie - dzikie zwierzęta, które wraz z wodami powodziowymi wpływają do ludzkich siedzib.
NIE PRZEGAP: Nowy wariant koronawirusa już w Europie! "Najbardziej zmutowany"
NIE PRZEGAP: To ona jest najpiękniejsza w rodzinie królewskiej! Kate i Meghan zrzedły miny
Chodzi przede wszystkim o wygłodniałe aligatory. Niestety, zabiły już jedną osobę. To mężczyzna z miejscowości Slidell w Luizjanie, który został zaatakowany, gdy poszedł obejrzeć powodziowe straty we własnej przydomowej szopie. Aligator odgryzł mu rękę. Żona wezwała pomoc, ale niestety nie udało się ocalić 71-latka. W dodatku mógł zostać pożarty przez aligatora, bo służby nie znalazły rannego ani jego szczątków. Poza aligatorami w wodzie grasują też jadowite węże wodne! Mogą zaatakować dosłownie wszędzie.