Zdaniem amerykańskiego wywiadu nie ma dowodów na udział Rosji w zestrzelaniu malezyjskiego samolotu na wschodzie Ukrainy. Ze źródeł wywiadu wynika, że samolot Malaysia Airlines tylko przez przypadek został namierzony i zestrzelony - podają media. Rosja jedynie „stworzyła warunki” do zestrzelenia Boeinga 777, ale to separatyści odpaliły pocisk - cytuje RMF24.pl. Zdaniem źródeł wywiadu amerykańskiego do końca nie wiadomo kto obsługiwał wyrzutnię rakietową oraz czy w momencie wystrzelenia pocisku Rosjanie byli obecni. „Jeśli chodzi o to, kto odpalił, to nie znamy nazwiska, nie znamy rangi, nie jesteśmy nawet w 100 proc. pewni narodowości” podały źródła wywiadu. Dodano również, że nie wiadomo czy ten kto odpalił rakietę gotową do zestrzelenia był szkolony w Rosji.
Sam samolot malezyjskich linii lotniczych zdaniem źródeł wywiadu został namierzony przypadkowo, przez pomyłkę. Wcześniej Amerykanie twierdzili, że Boeing 777 został trafiony rakietą dostarczoną z Rosji, która znalazł się w posiadaniu separatystów: „To jest raczej jasne, że chodzi o system, który był przetransportowany z Rosji i przekazany separatystom” mówił sekretarz stanu USA John Kerry. W swojej analizie amerykański wywiad powoływał się na portale społecznościowe i na publikowanych na nich filmach i zdjęciach. Stąd wniosek, że separatyści byli w posiadaniu rakiety typu są 11 od poniedziałku 14 lipca, bo wówczas opublikowano na jednym z portali społecznościowych zdjęcia.
We wtorek rzecznik Białego Domu przyznał, że USA planuje rozważyć jakie kolejne sankcje powinny zostać nałożone na Rosję, jednak Amerykanie będą też czekać na sankcje od krajów europejskich. Barack Obama oświadczył, że Putin i Rosja mają ogromny wpływ na separatystów i są bezpośrednio odpowiedzialni za skłonienie ich do współpracy w sprawie śledztwa katastrofy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail