Zgodnie z zapowiedzią dzień po orędziu do Amerykanów, Barack Obama nakreślił swój plan imigracyjny podczas przemówienia w Del Sol High School w Las Vegas. W dużym skrócie oferta prezydenta brzmi: jeśli jesteś w USA dłużej niż pięć lat, masz dzieci, które są obywatelami albo rezydentami, jeśli się zarejestrujesz, nie masz na sumieniu żadnych ciężkich przestępstw, będziesz płacić podatki, to możesz wystąpić o pobyt tymczasowy bez obawy przed deportacją. Przemawiając do zebranego tłumu, Obama – chcąc ustosunkować się do zarzutów, że podlizuje się latynoskim wyborcom – powiedział, że jego propozycja jest skierowana do każdego imigranta, który spełnia wymagania. – Nie każdy, kto przybywa do USA jest Latynosem. Ja jestem z Chicago. Mamy tam imigrantów z Irlandii, którzy nie mają uporządkowanych spraw związanych z pobytem. Mamy wielu Polaków, którzy nie mają „porządku w papierach”. Dlatego chcę im pomóc, na ile mogę – mówił Obama, a jego słowa były przyjmowane z wielkim aplauzem. Ale plan prezydenta będzie mieć pozytywne skutki na ekonomię. Według wyliczeń Council of Economic Advisers (CEA), w ciągu najbliższych 10 lat produkt krajowy brutto wzrośnie z $90 mld do $210 w 2024. Ponadto zwiększy się potencjał siły roboczej, która będzie mogła być równomiernie rozłożona na poszczególne branże; wzrośnie średnia płaca; dzięki rozpędzającej się gospodarce zmniejszy się zadłużenie publiczne – do 25 mld w 2024 roku.
Amnestia Obamy szansą dla Polaków i... ekonomii
Emocje – tak pozytywne jak i negatywne – wokół ogłoszonej amnestii Baracka Obamy (53 l.) nie opadają. Prezydent konsekwentnie zapewnia o słuszności swej decyzji i stanowczo podkreśla, że jedynie przyjęcie ustawy imigracyjnej przez Izbę Reprezentantów może wpłynąć na zmianę jego zdania. Powtórzył to po raz kolejny podczas przemówienia w Las Vegas. Być może do powrotu do debaty przekona republikanów raport ekonomistów, którzy wyliczyli, że prezydencka dyrektywa jest bardzo korzystna dla amerykańskiej gospodarki.