Niewygodnie, nudno, bez siłowni i świeżego powietrza... Nawet o mordowaniu imigrantów nie ma z kim porozmawiać, bo strażnicy zabraniają. Obrażony Anders Breivik (34 l.) skarży się, że przez to wszystko cierpi w więzieniu istne katusze i składa skargę do władz Norwegii na zarząd zakładu karnego, w którym odsiaduje karę co najmniej 21 lat.
Zupełnie nie rozumie, dlaczego jest izolowany od innych więźniów i domaga się możliwości omawiania z nimi swoich chorych idei. Jest pewien, że przez brak dostępu do spacerniaka i siłowni władze zakładu chcą doprowadzić go do samobójstwa. Najwyraźniej dla niego te niewygody to bardziej przekonujący powód do targnięcia się na życie niż wyrzuty sumienia po masowym mordzie.