Tragiczna katastrofa airbusa Germanwings w Alpach wstrząsnęła światem. Na pokładzie samolotu było 150 osób. Teraz wszystko wskazuje na to, że to pilot Andreas Lubitz z premedytacją doprowadził do katastrofy. Na jaw wciąż wychodzą nowe fakty, dotyczące stanu psychicznego pilota. Według doniesień, mężczyzna zmagał się z depresją po rozstaniu z dziewczyną. Teraz jego była partnerka udzieliła wywiadu gazecie Bild, w którym ujawniła, że Lubitz często powtarzał, że zmienił świat. Marzył też, by wszyscy o nim usłyszeli. - Rozmowy o "wykonaniu jakiegoś znaczącego kroku" nie miały wtedy dla mnie znaczenia. Teraz jednak rozumiem sens tych słów. Mówił, że zrobi coś szczególnego, coś, co odmieni system. "Wszyscy będą znać moja nazwisko i zapamiętają mnie" - mawiał. Często miewał koszmary. W środku nocy budził się czasem z krzykiem "Spadamy!" - powiedziała była partnerka pilota.
Andreas bardzo przeżywał rozstanie z kobietą. Według doniesień, kupił jej nawet luksusowe auto. Psycholodzy uważają, że rozstanie mogło zmienić psychikę pilota. Ich zdaniem, Lubitz w czasie lotu był w granicznym stanie psychicznym - wykonywał ze spokojem wszystkie czynności prowadzące do katastrofy, mimo krzyków i apeli drugiego pilota.
Zobacz: KRWAWI piloci. Zabijają, bo mają depresję, problemy finansowe, są chorzy