Andrzej Kołodziej: Polonia jest dla mnie skarbnicą polskości i patriotyzmu

2013-07-06 4:00

Jest pan od lat działaczem i bojownikiem o wolność. Czy patrząc na to, co się teraz dzieje w Polsce, czasami zadaje pan sobie pytanie, czy warto było walczyć? - Bezwzględnie tak! Urodziłem się Polakiem i suwerenność mojego narodu to podstawa bytu państwa polskiego, a walka o wolność własnego narodu i państwa to po prostu zaszczyt i obowiązek. A współcześni politycy? Cóż, oni pójdą w niepamięć, a Polska pozostanie.

- Czy będzie to pańska pierwsza wizyta w USA?

- Tak, jednak jest to kraj, z którym związany jestem emocjonalnie bardzo blisko. Nie tylko za przyczyną historii dawnej, ale też tej najnowszej, gdyż wielu moich przyjaciół z lat wspólnej walki z komunistycznym reżimem znalazło schronienie i opiekę właśnie w USA. Po wielu latach walki o wolność będę miał sposobność poznać choć trochę kraj, który zawsze z tą wolnością utożsamiałem.

- Kto pana zaprosił do USA?

- Przyjeżdżam na zaproszenie mojego serdecznego przyjaciela z Solidarności Walczącej Andrzeja Myca. On to, wraz z przyjaciółmi, zaplanował dla mnie kilka spotkań. Wiem, że oprócz spotkania w Chicago będą także w Waszyngtonie 12 lipca, a później w Nowym Jorku i Detroit.

- Proszę nam zdradzić, o czym będzie pan mówił na tych spotkaniach...

- Trudno jest ująć w jednym zdaniu to, co chciałbym powiedzieć... Motywem wiodącym nadchodzącej kampanii wyborczej w Polsce ma być napiętnowanie polityki pookrągłostołowej jako przyczyny zapaści państwa polskiego. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie to, że krytyki tej mają dokonać ci, którzy właśnie taką politykę realizowali. To być może decydujący moment dla zachowania państwowości polskiej lub jej bezmyślnego utracenia. W kraju widzę wyraźnie, jak większość bezwolnie daje się wodzić na manowce polityki ukształtowanej w wyniku zdrady części elity politycznej opozycji w Polsce, wiążąc się haniebnymi paktami w zdarzeniach towarzyszących okrągłemu stołowi. A łatwość ta wynika z nieznajomości historii tamtych zmian i bezpośrednich skutków tamtego "porozumienia". Przejście na stronę wroga zawsze w historii nazywano zdradą, a od 1989 roku w Polsce zdradę określa się mianem porozumienia. O tym, że scenariusz zdrady elit czy jak to nazwiemy "paktu dla ratowania komuny"- znaliśmy wcześniej, świadczą moje rozmowy redaktorem Jerzym Giedroyciem późną wiosną 1988 roku, których owocem był artykuł "Współrządzić czy konspirować" w Kulturze nr 9 z września 1988 roku, który bardzo polecam.

- Czego pan oczekuje po spotkaniach z amerykańską Polonią?

- Polonia jest dla mnie skarbnicą polskości i patriotyzmu, którego na co dzień tak bardzo brakuje w kraju. Myślę, że w tym wymiarze będę mógł od Polonii nauczyć się czegoś pozytywnego.

- W czasach swojej działalności opozycyjnej był pan wielokrotnie internowany i przebywał pan w więzieniach. Które z nich było najcięższe?

- Komunistyczna Czechosłowacja była największym obozem koncentracyjnym. Tylko Czech Milos Forman był w stanie zrobić film o osaczeniu przez system pod tytułem "Lot nad kukułczym gniazdem", bo znał to więzienie z autopsji.

- Jaki ma pan stosunek do Lecha Wałęsy i jaka jest pańska opinia na temat jego roli obecnie i kiedyś?

- Lech Wałęsa… Byłem jego zastępcą, bliskim współpracownikiem, więc… Cóż, w sierpniu 1980 roku wypełnił doskonale swoją rolę. Jako polityk był bardzo podatny na wpływy innych i nigdy nie miał własnego zdania. Tragiczna w skutkach dla Polski była jego polityka w pierwszej połowie lat 90., a teraz jest byłym politykiem, który czasem trochę obawia się o swoją pozycję w historii, którą ma bezwzględnie zagwarantowaną.

- Jak dzisiaj, po latach, ocenia pan okrągły stół?

- To był tylko starannie wyreżyserowany teatr, który niestety miał katastrofalne skutki dla Polski. Dzięki temu do dzisiejszego dnia mamy w Polsce komunistyczne prawo, według którego nie można osądzić oprawców komunistycznych. Bo przecież to oni sami stworzyli to prawo, by właśnie ich chroniło. Mamy konstytucję skonstruowaną na tekście napisanym cyrylicą z odręcznymi poprawkami Stalina. Więc skoro mamy zachowaną ciągłość prawną i polityczną PRL, a pierwszym prezydentem III RP był Jaruzelski - to tak właściwie co stało się w Polsce w 1989 roku? Nastąpiła ekonomiczna liberalizacja komunizmu…

- Kiedyś Alfred Znamierowski napisał książkę o Solidarności Walczącej. Pisze w niej, że lepsze od zaciskania pasa jest zaciskanie pięści...

- Nadal uważam, że to suwerenny naród jest najwyższym dobrem i wartością państwa, a obowiązkiem władzy jest zapewnienie bezpieczeństwa temu narodowi w wymiarze politycznym, ekonomicznym i militarnym. Niestety, chwilowo w Polsce te proporcje zostały zachwiane i różni politycy uważają, że naród jest dla władzy. Ale, jak uczy historia, to nikt potem nie pamięta takich polityków. Dla mnie osobiście najważniejsze dziś to tworzyć własną politykę historyczną państwa, a nie manipulować historią dla bieżących celów politycznych. To jest podstawowe zadanie na dziś dla polskich historyków, nauczycieli historii i polityków.

- Jak uchronić prawdę historyczną przed polityczną manipulacją?

- Dla przetrwania narodu najważniejsze jest zachowanie własnej tożsamości i prawdy historycznej dla przyszłych pokoleń, które same potrafią ocenić nasze dzisiejsze występki. Ważne, by mieli dostępny rzetelny materiał wyjściowy. Dlatego dbajmy o zachowanie dowodów historycznych, nawet jeśli są one dla nas dzisiaj niewygodne, bo prawda zawsze się obroni. Raz jeszcze powtórzę: "Naród, który nie zna własnej przeszłości, skazany jest na jej powtarzanie". Nie poprawiajmy więc historii! Pozostawmy naszym dzieciom i przyszłym pokoleniom również prawdę o naszych błędach, choćby tylko po to, by ich znowu nie popełniali.

Andrzej Kołodziej (ur. 18 listopada 1959 r. w Zagórzu) jest sygnatariuszem Porozumień Sierpniowych, działaczem pierwszej Solidarności oraz Solidarności Walczącej. W latach 1977-1980 pracował w Stoczni Gdańskiej, od sierpnia 1980 w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. W latach 1978-1980 był działaczem ROPCiO oraz Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, drukarz "Robotnika Wybrzeża", kolporter prasy i wydawnictw niezależnych na terenie Stoczni; w 1979 r. sygnatariusz Karty Praw Robotniczych; w styczniu 1980 zwolniony z pracy w SG. Jest Honorowym Obywatelem Miasta Gdańska i Miasta Zagórza; został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, odznaką Zasłużony Działacz Kultury, a przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki