Gdy Analia Bouter (26 l.) z Argentyny poczuła skurcze porodowe, była dopiero w szóstym miesiącu ciąży. Kobieta natychmiast trafiła na porodówkę. Ale gdy było już po wszystkim, nie usłyszała płaczu dziecka...
- Niestety, nie ma żadnych oznak życia - powiedzieli lekarze. Wstrząśnięta Analia wróciła do domu. Siedzieli z mężem, płacząc i patrząc na akt zgonu swojego dziecka.
- Chcę ją zobaczyć jeszcze raz - powiedziała w pewnym momencie Analia. - Pojedźmy tam, zróbmy chociaż zdjęcie jej ciałka - prosiła męża.
W kostnicy kobieta otworzyła szufladę chłodni i... usłyszała kwilenie córeczki! Maleństwo żyło, a jego skórę pokrywał szron. Państwo Bouter podnieśli alarm. Wyziebiony noworodek natychmiast trafił na oddział dla wcześniaków.
- Wierzę, że to cud - mówi matka. - Ochrzcimy córeczkę imieniem Luz Milagros, co znaczy Świetlisty Cud - dodaje.