Jeszcze niedawno ukraińskie wojska triumfowały w rejonie Doniecka i Ługańska. Krok po kroku wypierały separatystów z zajętych przez nich terenów, a Słowiańsk odbiły całkowicie. Gdy już wydawało się, że prorosyjscy rebelianci przegrają z kretesem, przez granicę wtargnęły rosyjskie czołgi. Żołnierze Putina zdobyli Nowoazowsk, a kolejne oddziały wspomogły niedobitki separatystów w obwodzie donieckim i ługańskim. Teraz można już mówić o sromotnej klęsce Ukraińców w walce z Rosjanami. Armia została rozbita, żołnierze są otaczani przez rosyjskie siły.
Czy Putin poprzestanie na połączeniu zajętego zimą Krymu z rejonem Doniecka? Wobec takich sukcesów trudno w to wierzyć. Doradcy Poroszenki sugerują, że Rosjanie chcą wkroczyć do Odessy, a potem do samozwańczej republiki Naddniestrza, formalnie położonej na terenie Mołdawii, ale mającej pretensje do oderwania się od niej, co przypomina Republikę Donbasu i Ukrainę.
Czy na celowniku Putina znajdą się potem kolejne kraje, na przykład bałtyckie? NATO grozi Putinowi odwetem nie gospodarczym, ale militarnym, w razie zakamuflowanego ataku na państwo członkowskie sojuszu.
Zobacz: Tusk będzie zarabiał tyle co Obama?! [WIDEO]
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail