Dron zaatakował bazę Rosjan w Naddniestrzu, separatystycznym prorosyjskim regionie Mołdawii. Kijów i Kiszyniów się nie przyznają, jest mowa o prowokacji Rosji
Atak militarny na terytorium Mołdawii! Chodzi o Naddniestrze, nie uznawane przez społeczność międzynarodową samozwańcze i prorosyjskie "państwo" znajdujące się na terenie formalnie należącym do Mołdawii. Stacjonuje tam około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy. Jedną z ich baz właśnie zaatakował dron. Czyj? Władze Naddniestrza podają, że w Tyraspolu doszło do wybuchu i pożaru śmigłowca Mi-8 w wyniku ataku drona kamikadze, który nadleciał z Ukrainy. Kiszyniów i Kijów zaprzeczają, by miały z tym cokolwiek wspólnego i podejrzewają rosyjską prowokację. „Po przeanalizowaniu materiałów wideo i wymianie informacji ze stosownymi instytucjami informujemy, że incydent jest próbą wywołania strachu i paniki w regionie. Sprzęt wojskowy, który jest zaprezentowany na zdjęciach, nie działa już od kilku lat” – oświadczyło biuro ds. reintegracji w Kiszyniowie, dodając, że Kijów "nie potwierdza żadnego ataku na region Naddniestrza”. W wyniku ataku nikt nie został ranny, według władz w Kiszyniowie zaatakowany śmigłowiec i tak był niesprawnym złomem. „Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz rosyjskiej lub naddniestrzańskiej prowokacji” – powiedział dla PAP analityk OSW Kamil Całus.
Parlamentarzyści separatystycznego Naddniestrza zwrócili się w środę, 28 lutego formalnie do Rosji o podjęcie kroków w celu "obrony"
Od początku wojny na Ukrainie obawiano się, że Władimir Putin może chcieć zdestabilizować sytuację oraz zdobyć szerokie wpływy także w innych państwach, a nawet je zaatakować. Wśród nich często wymieniana była Mołdawia. Obecnie w Mołdawii rządy sprawuje prodemokratyczna Maia Sandu. W ostatnich miesiącach nasilały się informacje o agresywnej retoryce Kremla wobec Kiszyniowa. Parlamentarzyści separatystycznego Naddniestrza zwrócili się w środę, 28 lutego formalnie do Rosji o podjęcie kroków w celu "obrony" - poinformował mołdawski portal NewsMaker. Może to być zrozumiane jako jakieś naciski dyplomatyczne, ale także jako najazd niczym na Donbas, gdzie przecież Putin też według swojej retoryki "bronił mieszkańców". Jak ogłosił tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów, który zebrał się w Tyraspolu, Mołdawia wywiera na Naddniestrze "presję gospodarczą", co jest sprzeczne z "europejskimi zasadami i standardami ochrony praw człowieka i wolnego handlu". Na obrońcę praw człowieka wybrali Putina, choć o reakcję zaapelowali też m.in. do ONZ czy Parlamentu Europejskiego. 22 lutego opozycyjny polityk z Naddniestrza Ghenadie Ciorba ogłosił, że Zjazd w Tyraspolu poprosi Moskwę wręcz o przyłączenie Naddniestrza do Rosji.