„Przesuwamy się w kategorię aktów wojny” - powiedział wprost "Le Monde" ekspert do spraw cyberataków Julien Nocetti, odnosząc się nie niedawnych masowych ataków hakerskich na Stany Zjednoczone, które przypisywano Rosji i Chinom. „Napięcia między Waszyngtonem a dwoma pozostałymi supermocarstwami doszły do szczytu” – mówił dla France24 Guillaume Tissier, inny ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa. Jak oceniają specjaliści, nie można już mówić o incydentach związanych ze zwykłymi działaniami szpiegowskimi. To celowe, zmasowane działania, nowoczesny konflikt wirtualny między supermocarstwami. Warto dodać, że Rosja i Chiny zacieśniają ostatnio współpracę nawet w dziedzinie... kosmosu. W zeszym tygodniu Moskwa i Pekin podpisały porozumienie o budowie wspólnej bazy na Księżycu, mającej być konkurencją dla planowanej tam również bazy USA.
NIE PRZEGAP: PILNA narada w WATYKANIE! Chodzi o papieża, jest poważny problem
To nie tylko opinie komentatorów. Kilka dni temu francuska minister ds. sił zbrojnych Florence Parly powiedziała, że Francja „nie odmawia sobie prawa do cyberataków” i nazwała je „bronią, której już używamy w operacjach zagranicznych”. Ataki nasiliły się po rozpoczęciu kadencji Joe Bidena, ale ten największy miał miejsce jeszcze za czasów Trumpa. W grudniu wyszło na jaw, że przez dziewięć długich miesięcy hakerzy grasowali w bazach danych FBI, Pentagonu, Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Skarbu Państwa, a według "Politico" także Narodowej Administracji Bezpieczeństwa Jądrowego. Niedawno problemy miały z kolei rosyjskie strony rządowe. Początkowo tylko źródła prokremlowskie wiązały to z możloiwym odwetem USA, jednak niektórzy eksperci cytowani teraz przez "Le Monde" dopuszczają również taką możliwość.