Ataki w Brukseli. Krwawi serce Europy. NAJWAŻNIEJSZE FAKTY

2016-03-23 15:14

Belgia w żałobie. We wtorkowych atakach na brukselskie lotnisko Zaventem zginęły co najmniej 34 osoby, a prawie 200 jest rannych. Wśród poszkodowanych jest troje Polaków, dwoje z nich ma poważne obrażenia. Do zamachów w Brukseli przyznało się Państwo Islamskie. Terroryści uderzyli w samo serce Europy. To w stolicy Belgii znajdują się wszystkie najważniejsze unijne instytucje, w tym Parlament Europejski czy siedziba Komisji Europejskiej. - Jesteśmy w stanie wojny - stwierdził premier Francji Manuel Valls (54 l.). W całym kraju podniesiono alert terrorystyczny do najwyższego.

- Wszędzie widziałem krew, to było jak koniec świata - mówi wstrząśnięty Samir Derrouich, pracownik restauracji na międzynarodowym lotnisku Zaventem. - Słyszałem dwie eksplozje, obie niedaleko punktu odpraw, jedna obok Starbucksa, to było straszne - dodaje. - Czekałem na odprawę, a tuż po wybuchu bomby, moim zdaniem ukrytej w walizce, sufit runął na ziemię, byłem zaledwie trzydzieści metrów od tego miejsca! - opisuje Dries Valaert (30 l.), pasażer.

Woda mieszała się z krwią ofiar

Jak dodaje inny świadek, woda z rozerwanych rur mieszała się na podłodze lotniska z krwią ofiar, a w każdym miejscu leżały części ciał. To była dokonana z pełną premedytacją masakra, przeprowadzona w cztery miesiące po zamachach w Paryżu, w których zginęło 160 osób. Krwawe zamachy, do jakich doszło wczoraj w Brukseli, kosztowały życie 34 osób. Liczba rannych zbliża się do dwustu, a jak potwierdził Rafał Sobczak z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wśród poszkodowanych jest troje Polaków. Dwóch z nich to funkcjonariusze Służby Celnej, którzy byli w delegacji. Trzecią poszkodowaną osobą jest Polka. Prawdopodobnie właśnie ona oraz jeden z celników mają poważniejsze obrażenia, a kobieta była operowana.

Wszędzie leżeli ranni i zabici

Wszystko zaczęło się około godziny ósmej rano na lotnisku, niedaleko punktu odpraw. Wybuch rozerwał na strzępy 14 niewinnych pasażerów, ranił ponad dziewięćdziesięciu. Przerażeni ludzie wpadli w panikę, jedni uciekali, inni usiłowali pomóc krzyczącym z bólu rannym. Niestety, okazało się, że to dopiero początek masakry przygotowanej przez terrorystów. Godzinę później w metrze w dzielnicy Maelbeek, zaledwie kilkaset metrów od siedziby Komisji Europejskiej, doszło do eksplozji w chwili, kiedy pociąg wjeżdżał na stację. Ten rejon Brukseli zamieszkiwany jest przez wielu imigrantów. Właśnie tam doszło do policyjnych akcji i zatrzymań w związku z zamachami w Paryżu. Na miejscu zginęło kolejnych czternaście osób, rannych mogło zostać według władz Brukseli nawet ponad sto. Świadkowie opowiadali o leżących na całym peronie rannych i duszącym dymie utrudniającym ucieczkę przerażonym pasażerom.

Panika w Belgii

Służby zaleciły mieszkańcom miasta, by nie opuszczali domów, komunikacja publiczna przestała działać. Możliwe, że masakra miała być znacznie większa. Na lotnisku znaleziono pas z ładunkami wybuchowymi, które nie eksplodowały. Z obawy przed kolejnymi zamachami ewakuowano elektrownię atomową Tihange pod Liege, a także Pałac Królewski. Nie wiadomo, czy byli w nim wówczas obecni członkowie belgijskiej rodziny królewskiej. Kto jest odpowiedzialny za masakrę? Według relacji niektórych świadków tuż przed eksplozjami było słychać okrzyki po arabsku, inni tego nie potwierdzają. Do eksplozji doszło zaledwie cztery dni po zatrzymaniu - właśnie w Brukseli - Salaha Abdeslama (27 l.) uznawanego za mózg listopadowych zamachów w Paryżu. Terroryści z Państwa Islamskiego z pewnością chcieli zemsty, a z drugiej strony uznawana za kolebkę sprowadzonych do Europy islamistów Bruksela, szczególnie rejon Maelbeek, jest dla fanatyków jednym z najbardziej oczywistych celów. Zwłaszcza że to tam mieszczą się ważne unijne instytucje. Wzmocniono kontrole na granicach i podwyższono alert antyterrorystyczny do najwyższego poziomu, na ulicach Brukseli jest wojsko. Po południu do zamachów przyznało się Państwo Islamskie. Belgijska prokuratura potwierdziła, że jedna z eksplozji na lotnisku wywołana została przez terrorystę samobójcę.

To oni zabili w Brukseli?

Po południu belgijska policja zatrzymała dwóch mężczyzn podejrzanych o związek z masakrą. Nie jest jeszcze pewne, czy to oni odpowiadają za zamachy. Tymczasem "Telegraph" podał, że za całą akcją terrorystyczną może stać dwóch mężczyzn wciąż poszukiwanych w związku z listopadowymi zamachami w Paryżu - to Mohamed Abrini i Najim Laachraoui. Jeden z terrorystów poniósł wczoraj, śmierć wysadzając się na lotnisku. Mógł to być właśnie mężczyzna podejrzany o współorganizację paryskiej masakry. W środę rano belgijskie media podały, że za zamachami stoją dwaj bracia Ibrahim i Khalid El Bakraoui, obaj zginęli w samobójczych atakach.

Premier Beata Szydło zapewnia: Polskie służby są w pogotowiu

W związku z atakami terrorystycznymi w Brukseli premier Beata Szydło (53 l.) zwołała wczoraj w Warszawie posiedzenie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. - Myślami i modlitwą jesteśmy w Brukseli - powiedziała szefowa rządu. Zapewniła też, że Polacy są bezpieczni. - Nie ma podstaw, żeby wprowadzić podwyższony stopień bezpieczeństwa. Wszystkie polskie służby są w pogotowiu. Będą wzmożone kontrole na dworcach i lotniskach - dodała Beata Szydło. Liczbę patroli zwiększono także w centrach handlowych oraz w warszawskim metrze.

Premier, podobnie jak prezydent, złożyła wyrazy współczucia rodzinom ofiar wczorajszych zamachów terrorystycznych. Andrzej Duda (44 l.) przesłał też depeszę kondolencyjną do króla Belgów Filipa I. "Akty terroryzmu wymierzone w niewinne ofiary oraz fundamentalne wartości, na których zbudowana została Europa, wymagają wspólnej reakcji" napisał prezydent.

Zobacz: Bruksela. Zamachy na lotnisku i w metrze. Bomby były naszpikowane gwoźdźmi! RELACJA NA ŻYWO [ZDJĘCIA, WIDEO]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki