Z uwagi na dość liczne w ostatnim czas napięcia i konflikty o podłożu rasowym, Pierwsza Para Ameryki postanowiła w przedświątecznym wywiadzie pomówić nie tylko o choince czy bożonarodzeniowym menu w Białym Domu, ale także o tym właśnie problemie.
– Nie ma czarnego mężczyzny, który jest w moim wieku, jest profesjonalistą czy piastuje ważną funkcję, któremu - gdy czeka po wyjściu z restauracji na swój samochód - jakiś wchodzący gość nie włożyłby do ręki kluczyków – mówił prezydent. Jak przyznał w „People", jemu się to zdarzyło.
Z kolei jego małżonka Michelle przypomniała incydent podczas eleganckiej kolacji (black-tie dinner), na której Barack Obama był gościem.
– Kiedy wracał na salę do stolika ktoś go zaczepił i poprosił, by przyniósł mu kawę – relacjonowała zdarzenie sprzed lat Pierwsza Dama.
Bez owijania w bawełnę powiedziała również, że zanim jej mąż w 2009 roku zamieszkał w Białym Domu i został commander-in-chief, był czarnym mężczyzną z South Side Chicago, który nierzadko miał problem z zatrzymaniem taksówki, które go ignorowały".
Prezydent przyznał też w wywiadzie, że choć dziś relacje na tle rasowym są lepsze, to jednak ciągle jest jeszcze dużo do zrobienia.