W squacie przy Rigaer Strasse 94 w Berlinie w czwartek miały pojawić się służby kontroli przeciwpożarowej. Od lat mieszkańcy squatu nie pozwalają na taką kontrolę w obawie, że służby uznają, że dom nie nadaje się do życia, a jest schronieniem dla wielu osób. Mieszkańcy squatu zaatakowali więc zabezpieczających budynek policjantów. Według doniesień prasowych ok. 200 zakapturzonych osób zaatakowało funkcjonariuszy.
WAŻNE Policjantka była gwałcona na komisariacie. Horror trwał latami, a sprawcy niewinni
W ruch poszły kamienie, które miały być zrzucane z dachu, w trzech miejscach ulicy ustawiono barykady, które podpalono, do tego pobliskie torowisko zostało zablokowane odpadami wielkogabarytowymi. W ruch poszły też petardy. Pożary były gaszone przez policjantów armatką wodną, a barykady usuwane, jednak mimo sporych sił policyjnych wielu z policjantów wymagało interwencji medyków. W sumie w zamieszkach obrażenia odnotowano u 60 policjantów.
Polecany artykuł:
"Obecne akty przemocy pokazują bardzo wyraźnie, dlaczego inspekcja mająca na celu ocenę bezpieczeństwa pożarowego na Rigaer 94 musi być zabezpieczona tysiącami policjantów (...). Takie akty przemocy nie mają żadnego uzasadnienia i oczekujemy, że wszyscy przedstawiciele państwa konstytucyjnego zajmą jasne stanowisko wobec ekstremistów. Berlińska policja w każdym przypadku stawi (przemocy) czoła w sposób profesjonalny i stanowczy” - podał w oświadczeniu Benjamin Jendro, rzecznik związku zawodowego policjantów.
ZOBACZ GALERIĘ Brutalne pobicie niedaleko UMK w Toruniu. Policja poszukuje sprawców