Jedno jest pewne: Berlusconi musi na jakiś czas zapomnieć o namiętnych buziaczkach z przyjaciółkami. Wychodząc z kliniki miał na nosie bandaż, a na lewym policzku opatrunek. Pomimo wciąż bolących ran, zanim wsiadł do rządowej limuzyny uśmiechał się promiennie i machał fotoreporterom. Jego osobisty lekarz Alberto Zangrillo zapewnia, że pacjent ma się już dobrze i najgorsze minęło.
Szef rządu przez najbliższe dwa tygodnie będzie dochodził do siebie w swojej luksusowej willi w Arcore pod Mediolanem. Medycy zalecili mu dużo odpoczynku, unikanie stresu i męczących spotkań publicznych. Przymusowe wakacje Silvio wykorzysta jednak nie tylko na odpoczynek.
Szwajcarski dziennik "Le Matin" donosi, że premier zamierza udać się do prywatnej kliniki "Ars Medica" w kantonie Ticiono, by spece od poprawiania niedoskonałości urody usunęli mu z twarzy wszystkie ślady agresji, które zostawił mu Massimo Tartaglia (42 l.).
W tej samej klinice w 2003 r. poddał się zabiegowi chirurgii estetycznej.
Berlusconi wyszedł ze szpitala (galeria!)
2009-12-17
14:29
Teraz tylko wizyta u chirurga plastycznego i znów będzie mógł czarować wyborców swoją buźką niewiniątka! Po czterech dniach spędzonych pod troskliwą opieką lekarzy Silvio Berlusconi (73 l.) opuścił szpital w Mediolanie. Bóle szyi, na które cierpiał polityk, ustąpiły. Zamachowiec-szaleniec zostawił premierowi pamiątkę w postaci pękniętej kości nosowej, uszkodzonych dwóch zębów i szwów na wardze.