Cztery ofiary śmiertelne, całe regiony odcięte od świata, brak chleba w sklepach i władze rozdające żywność. Najstarsi Hiszpanie nie pamiętają takiej zimy, która zaatakowała ten znany przecież z gorących temperatur kraj. A hiszpańscy drogowcy zostali zaskoczeni jak mało którzy. Mieli prawo, bo takich opadów śniegu nie było w Hiszpanii od 50, a nawet od 80 lat. W dodatku opady trwają, a prognozy wskazują na nadejście mrozów, co uczyni odśnieżanie o wiele trudniejszym. Wszystko to efekt śnieżycy Filomena i frontu zwanego Bestią ze Wschodu.
NIE PRZEGAP: Buntownicy podpalą Amerykę 17 STYCZNIA? Chcą nowych zamieszek i MORDU
W Madrycie rozgrywają się dantejskie sceny. Sto osób koczuje w centrum handlowym, z którego nie sposób wydostać się teraz ani pieszo, ani samochodem. Dramatyczna sytuacja panuje też w Walencji, Aragonii czy Katalonii. Wiele miejscowości jest odciętych od świata. Pojawiają się awarie sieci telefonii komórkowej, w sklepach zaczyna brakować żywności, bo dostawcy nie mają możliwości dojechania do wielu miejsc. Rząd wysłał w najbardziej dotknięte kataklizmem rejony konwoje z dostawami jedzenia i szczepionek na koronawirusa.