Do zdarzenia doszło z samego rana (ok. godz. 7 miejscowego czasu) w pobliżu stacji metra Hainault. Policja poinformowała, że napastnik najpierw uderzył samochodem typu van w budynek mieszkalny, po czym biegał po okolicy uzbrojony w miecz i atakował ludzi. Został on unieszkodliwiony paralizatorem przez wezwanych na miejsce zdarzenia policjantów, a następnie aresztowany.
Do szpitala w efekcie odniesionych obrażeń zabrane zostało pięć osób, ale jedna z nich zmarła. Ofiarą śmiertelną okazał się 14-letni chłopiec. - Z wielkim smutkiem informujemy, że jedna z osób rannych w tym incydencie zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Po tym, jak [14-latek – przyp. red.] został ugodzony nożem, zabrano go do szpitala i niestety wkrótce potem zmarł - mówił nadinspektor Stuart Bell z londyńskiej policji metropolitalnej.
Wśród rannych jest dwóch funkcjonariuszy policji, ich obrażenia są poważne, ale niezagrażające życiu. Również życie dwóch pozostałych rannych nie jest zagrożone.
Zobacz: Morderca zatrzymany po 57 latach! Zabił nastolatkę, dziś jest staruszkiem
Jedna z mieszkanek, która prosiła o zachowanie anonimowości, powiedziała, że ukryła się, gdy podejrzany pojawił się przed jej domem i krzyczał w stronę policjantów: „Czy wierzycie w Boga?”. - Bardzo się baliśmy i staraliśmy się ukryć i nie pokazywać się przez okno, ponieważ on stał tuż obok naszego domu i mógł nas zobaczyć, gdyby spojrzał w górę – mówiła reporterowi AFP mieszkanka dzielnicy Hainault.
Jak poinformowano policja nie poszukuje nikogo więcej w związku ze zdarzeniem i nie uważa, by postronnym osobom groziło jeszcze jakieś niebezpieczeństwo. Powiedział też, że policja nie uważa, by zdarzenie miało podłoże terrorystyczne ani by był to atak wymierzony w konkretne osoby. Nie odpowiedział on jednak na pytania, czy aresztowany mężczyzna był wcześniej znany policji ani czy był w przeszłości aresztowany. Niezależnie od tego burmistrz Londynu Sadiq Khan zapowiedział zwiększone patrole policji w okolicy, w której doszło do ataku.