Amerykanin kręcił się po recepcjach, podsłuchiwał wymeldowujących się gości, zapamiętywał ich dane i numery pokoi. Potem dzwonił do obsługi, podawał się za te osoby i pewnym głosem informował, że jednak przedłuża pobyt. Dostawał się do pokoi i zabawa się zaczynała. Potem znikał.
Wpadł, gdy próbował podszyć się pod kogoś dobrze znanego portierowi. Fałszywy milioner trafił za kratki.